Otwarcie przed kimś serca jest jak opuszczenie tarczy. Człowiek wystawia się na łaskę drugiej osoby ufając, że ta nie zada ciosu. A potem leżąc rozłożony na łopatki, zastanawiając się "czemu to znów dałem się tak podejść?", próbuje nóż z piersi swej wyciągnąć.