Menu
Gildia Pióra na Patronite
Julka 10

Julka 10

Ostatni tydzień, to nieustanna walka o życie mojego psa.
Szanse na jej uratowanie były minimalne. Patrzyłam w te rozpaczliwie smutne oczy...na jej całkowity brak siły, apatię... Nie wiedziałam co mam zrobić, by zaoszczędzić jej cierpienia. Jaka decyzja będzie najlepsza, kiedy lekarz sugerował, że rokowania są niewielkie i pies bardzo cierpi. Postanowiłam jednak, zamiast ją uśpić zawalczyć. I do tej chwili, do tego dnia nie wiedziałam, że jestem z " nią " aż tak bardzo związana, że kocham ją, tak samo jak... człowieka.
Opłaciło się, dziś po kolejnych kroplówkach, zastrzykach... moja Hera wreszcie podniosła głowę, wstała i kiedy to zrobiła " całowała mnie" jak wariatka, dając nadzieję, że jednak przeżyje... a ja poczułam się taka... szczęśliwa.
Może nie zrozumiecie...ale uświadomiłam sobie, że w dzisiejszych czasach ...

Co raz częściej, to zwierzęta dają nam więcej powodów do radości niż...ludzie.

54 903 wyświetlenia
428 tekstów
95 obserwujących
  • 7 April 2012, 11:18

    Przez to nieszczęśliwe przeżycie do utrwalenia więzi między swoim pupilem a panią... Piękne.

    Pozdrawiam.

  • Julka 10

    6 April 2012, 21:56

    O rety, ale mnie zaskoczyliście. Napisałam te słowa , chyba... bardziej sama dla siebie...a tu proszę...:)
    Aby nie odnosić się do każdego komentarza z osobna i nikogo tuż przed Świętami nie zanudzać napiszę tak..

    Hera...przeżyje, to wiadomość i wynik z dzisiejszych badań !!
    Dziś wyjęto jej już wenflon, żadnych kroplówek nie będzie :):)

    Kamilu...lekarz powiedział, że Ona wie, rozumie, dlatego pozwala na te wszystkie kroplówki, zastrzyki i nawet nie atakuje obcych ludzi ...lekarzy ( mimo, że to Amstaf)
    Jej reakcja, z tym lizaniem, całowaniem i przytulaniem się była ponoć wynikiem jej uczuć, emocji i takim...psim...dziękuję, kiedy.... "odżyła ".
    Chyba jeszcze bardziej ją...pokochałam :):):) nie rozumiejąc wcześniej tego co pomiędzy nami ...było :):):)

    A teraz co niektórych ubawię....boję się...kotków :):):):) Taki uraz z dzieciństwa...

    Buziaki dla Wszystkich i jeszcze raz pięknie dziękuję za Wasze zrozumienie....

  • Gbiker

    3 April 2012, 18:58

    Wiara czyni cuda :) Dobrze Julio że Ty i Hera się nie poddałyście, że walczycie do końca :) Cieplutkie pozdrowienia :)

  • 3 April 2012, 12:21

    Wszystko się dobrze skończyło. Na szczęście.
    Jestem tylko ciekaw, czy Hera wiedziała o tym że w twoich rękach leżał jej dalszy los. Jeżeli tak, to wyobraź sobie jaka mogła być jej radość, wiedząc że ją na prawdę kochasz...

    +

  • wyspiarka

    3 April 2012, 10:24

    Rozumiem...

    Pozdrawiam cieplutko!

  • anna kowalczyk

    3 April 2012, 10:09

    ...rozumiem doskonale....;):):)

    ( moje trzy koty też merdają ogonkami, w tym jeden bez....;):):)

  • LiaMort

    3 April 2012, 09:49

    myślę, że rozumiem. ;) sama mam takie trzy psiny... i kocham je bardzo...;)
    ciesze się, że z pieskiem wszystko już w porządku..xD :)