Rozumiem. To jak strach przed rozczarowaniem. Domyślam się, że zawiodła Cię jakaś kobieta. Chcąc nie chcąc i tak się na coś czeka, choćby podświadomie. Na tym poziomie trudniej wyprzeć, o ile to w ogóle możliwe... Człowiek sam najlepiej wie ile może udźwignąć.
Watpisz, że mogłabym jeszcze przyjść i sprowokować Cię? Czy chociażby zagadać? Kto wątpi, ten kształtuje rzeczywistość podług własnych pragnień czy lękow. Nie działam wbrew życzeniom.
Nie, to Ty stworzyłaś z tego czas przyszły... który nigdy zapewne nie nadejdzie. A gdy człowiek pisze o przyszłości, w tym kobieta to bardzo śmiem w to wątpić.