Nie zazdroszczę tym, co darzą się miłością pewną i ciepłą. Nie narzekam, bo są samotniejsi ode mnie, spędzający każdą noc z deszczem za oknem. Moje wypośrodkowanie, choć nie idealne, jest jak kompromis serca z rozsądkiem.
Rozumiem... Choć taki kompromis nie ma racji bytu na dłuższą metę...mogą się dogadać na chwilę...serce zrozumie rozum, rozum serce...ale już za chwilę przypomną sobie do czego są stworzone i walka zacznie się od początku... Obym się myliła...
dżusta: Miłość mówi to ona, rozsądek, że nie trzeba się pchać w czyjeś już zajęte życie. Ciepły deszcz jako rozwinięcie, oznacza spokój. Samotność, ale taką ze zrozumieniem sytuacji. Może małą nadzieję, lecz bez oczekiwań. Nie ma smutku...
każde ze słów tak ładnie ze sobą współpracuje, cały tekst jest wręcz wymierzony, jak od linijki, żeby każdym milimetrem trafić w doskonałość. Padłam z wrażenia :)