Irracjo... ostatni raz piszę... czytaj uważnie "Nie za każdą porażkę". I skończę na tym... bo wiesz lepiej od autora co ma na myśli...
I tak, uważam, że kara jest w kosciele za grzechy, bo głównie za to się karze ludzi. A jeśli karze się za porażkę, chociaż się starało i dawało wszystko z siebie... To przeważnie karzą rodzice nadambitni... lub firmy skoncentrowane tylko na celu, a nie na człowieku.
A jeśli mówimy o porażce jako takiej , czyli odczuwanej jako właśnie samą w sobie karą... to taką karę odczuwaja przeważnie ludzie nadambitni, albo zapatrzeni tylko na efekty w życiu, nie na całość.
... uczepiłeś się tego grzechu jakbyś miał obsesję na ten temat... nie pisałem o grzechu... po prostu, miarą oceny wielu działań, w tym i porażki nie powiien być wyłącznie efekt, lecz również wysiłek, zaangażowanie i intencje... taki właśnie schemat zaleca się w wychowani dzieci... a kara¿ jeżeli uważasz, że sam smak porażki nie jest jakąkolwiek karą (a to często nie jedyna kara), to znaczy iż nigdy nie zaznałeś prawdziwej porażki...
... no więc sam siebie potępiłeś, skoro sam czytasz jak osądzasz innych... potępienie jest formą kary... kary tak bardzo ulubionej przez kler... właśnie potępieniem straszą naiwnych...
nie napisałem kare, tylko potępienie. Czytaj uważnie. Porażka nie jest wyżądzanym złem. Myli Ci się z osądzaniem za grzechy i wywyższaniem za dobre uczynki, a to nie chodzi o to.