- nie mogę lecieć z wami! otworzyłem i wyskoczyłem latanie jest piękne widok z góry zapiera dech nagle ktoś mnie złapał szarpnięcie powoli wylądowaliśmy coś bełkotał był wściekły cienias skoczył ze spadochronem chwilę potem samolot się rozbił jednego udało mi się uratować
Czasem jest tak, że ktoś ratuje siebie wbrew swojej woli. Np. biegnie pan X na ratunek pana Y. Pan X jest uzbrojony po zęby we wszystkie wspaniałe rady i porady tysiąca dobrych cioć, a tymczasem jego życie się wali w gruzy. Wtedy być może obecność pana Y pozbawiona "uzbrojenia" staje się największym wow w jego życiu. Bo nagle odkrywa, że można samemu COŚ wymyślić z niczego. Oraz, że on też może być odkrywcą a nie tylko ciągłym powielaczem cudzych pomysłów jak żyć. :)
Agnes... taka pozytywna ironia losu... ratując innych siebie ratujemy... Czasem wydaje nam się, że mówiąc NIE, wysadzamy świat w powietrze, ale jeśli mamy rację, to nie my zginiemy, a bywa, że ktoś jeszcze ma podobne zdanie, tylko bał się pierwszy wyskoczyć z samolotu... A może jeszcze komuś zechce się nad tym zastanowić i coś napisze?...
Magdo, możliwe, chociaż nie wiemy, co pisane... wiemy tylko, co słuszne. Przepraszam, że tak brzydko piszę, że trzeba trzy razy... postaram się poprawić. :)