napisał do mnie po roku sobie przypomniał ma gdzieś co czuję co u mnie jak sobie radzę znów mu się oczy zaświeciły do tych wszystkich bezwartościowych rzeczy które musi mieć
kim kiedyś będzie skoro jego matkę stać tylko na parę skarpet...
Natalio, to prawda, że wiele naszych zwyczajów ma korzenie dużo starsze, niż myślimy. To nic nowego, że zwycięzcy wykorzystują do swoich celów zwyczaje, wierzenia, obrzędy, święte daty i miejsca pokonanych... A samo słońce ... kiedyś było bogiem nie tylko tu, ale i na drugiej półkuli... i do dziś... złoty blask każe bić sobie pokłony... Zachód od dawna zakuty jest w złote kajdany, ale ja jeszcze o innym zmierzaniu mówiłem. ;) Natalio, całą swą siłą i młodością... wybaczam Ci. :P Dziękuję za kolejny, niesamowity komentarz. Wszystkiego najlepszego w 2015. :))
au .. hm .. kto wie czy chrześcijaństwo miałoby rację bytu gdyby nie kult słońca u prastarych Słowian .. sława w pozytywnym tego słowa znaczeniu jest opieczętowana przede wszystkim symbolami .... a tak a propos tradycja opłatka pochodzi nie skądinąd tylko z Bawarii o ile prawidłowo kojarzę a tradycja obdarowywanie prezentami swoimi korzeniami sięga rzeczywiście w zamierzchłe czasy ludów pierwotnych .. święty biskup Mikołaj oraz przyzwoity Dziadek Mróz to tylko jej odnogi .. Tak Arturze przywiązanie do pozorów to domena [...]
Natalio, dziękuję za wyjątkowy komentarz i niezwykłą kolędę. :) Jeśli radość obdarowywania, to Twoim zdaniem nie odruch serca, tylko fala podświadomego szaleństwa, to cieszę się, że jeszcze nam tego szaleństwa nie brakuje. Wybacz mi, ale nie zamierzam podziwiać "rozsądku" zachodnich sąsiadów, ani nie czuję się gorszy z moim szaleństwem. ;) Zachodnia kultura zachowuje dystans do obrzędów, zwyczajów, tradycji chrześcijańskiej, ale zmierza nieuchronnie ku wschodowi słońca. ;) Jeśli chodzi o radość obdarowywania (pomijajac prezenty choinkowe), to jest dużo starsza od religii chrześcijańskiej, może dlatego odruch serca wydaje się niektórym instynktem pierwotnym?... ;) Dobrej nocy. :)
Radość obdarowywania nigdy nie współgrała ze zdrowym rozsądkiem , bowiem płynie ona nie zawsze z serca , często li tylko na fali podświadomości , poniekąd bezwiednie na zasadzie odruchu Statystyki podają że to my Polacy pozostajemy o ironio do tej pory ''na fali' niezmiennie .. nasi zachodni sąsiedzi są bardziej dojrzali jakby.. w sensie metaforycznym . Być może dzięki prawdziwemu obliczu kryzysu a nie tylko zawoalowanej jego postaci....... A człowiek z nieudawanym zniecierpliwieniem czeka przede wszystkim na nadzieję , na odczarowanie chwil wolnych od ocen , na wskazówki odmierzające prawdziwą miłość ubraną w suknię akceptacji , pozwalającą aby '' na pustym'' tak często ''miejscu przy stole'' ,choćby na sekundę usiadło nasze wewnętrzne dziecko Niezwykłe przemyślenie ;) Pozdrawiam świątecznie ;)