...chodziło mi raczej o stan, gdy nagle uświadamiasz coś sobie, coś co burzy twój świat, albo go porządnie przestawia. Czy też, gdy okazuje się, że to w co wierzysz z całych sił jest bzdurą. Chodzi o tę chwilę tuż po. Coś, jak jest się małym i ktoś ci nagle mówi, że nie ma św. Mikołaja, tylko w odniesieniu do dorosłych czasów... ale może się też nie znam, jestem chemikiem (chemiczką), a nie polonistką ;P
hmm... natłok to inaczej ścisk, duża ilość czegoś na jednostkę powierzchni, bardziej by mi tutaj pasowało natłok nieświadomości, ale może się nie znam, jestem fizykiem lotniczym, a nie polonistą ;P
Moim zdaniem właśnie najtrudniej jest być w pełni świadomym swoich czynów i ich konsekwencji, myśleć trzeźwo w każdej sytuacji. Chyba, że był ukryty tutaj jakiś podtekst? ;D