To i tak nie zmienia tego, że czuję się "odgrzewaczem kotletów", który prowadzi długie dywagacje na temat powstałej wcześniej myśli. Idę się utopić, dobrego dnia!
Czyli kiedy stosujesz się do "kultury wypowiedzi", to automatycznie dostosowujesz do niej to co zamierzasz powiedzieć, albo inaczej - modyfikujesz, pozbawiając wypowiedź pierwotnego sensu ;]
Jestem zwolenniczką ważenia słów. Lepiej powiedzieć za mało niż za dużo, bo jeśli szanuje się pewnych ludzi, a dajesz się ponieść emocjom w chwili gdy jest to niewskazane, to może się ich stracić, albo oddalić od siebie i pewne relacje już nigdy nie będą takie same jakie były, nie ważne jak bardzo by się tego chciało.