Moim życiem rządzi jeden beznadziejny schemat. Bo zawsze jest tak: 1. Jest normalne, najzwyczajniej.Wręcz nudno. 2. Poznaje kogoś. Ewentualnie dostrzegam coś nowego w znajomym mi facecie. 3. Zakochuje się. 4. Jestem szczęśliwa. 5. Wszystko się świetnie układa. Zaczynam sobie robić nadzieje na przyszłość. 6. I nagle: TRACH.... wszystko się rozpada. On ma mnie gdzieś. Rzuca mnie. Gardzi mną. 7. Jestem wściekła i zrozpaczona. 8. Próbuje popełnić samobójstwo. 9. Nadal żyję, ale wyżyłam się już na sowim ciele. Emocje opadły. 10.Jakoś zaczynam dochodzić do siebie. I znowu jestem w punkcie 1.
"Masz rację miłość nie jest prosta. Ale ja wcale tego nie powiedziałam, wręcz przeciwnie."
Wybacz, ale schemat mówi co innego. Jedziemy dalej..
"Ten "schemat" to jest wielkie uproszczenie."
O tym trąbię.
"Nikt przecież nie mówi, że każda z tych miłości przebiegała tak samo, nie ma o tym ani słowa"
Sam schemat jest tego potwierdzeniem.
"to co w jednym związku było świetne dla mnie w drugim mogło go niszczyć, nie napisałam też ile czasu zajmuje "wypełnienie" tego schematu bo za każdym razem było inaczej."
Ale u Ciebie, to wciąż schemat. Next
"Chciałam tylko pokazać że czasami traci się już nadzieje na szczęście,"
To była ważna, no ale mniej ważna części..i..
" bo jeżeli zawsze miłość kończy się w podobny sposób to jak można wierzyć że następnym razem będzie inaczej."
To skoro się nie kończy w podobny sposób, to czemu u Ciebie jest :powtarza się ten sam schemat:?
Masz rację miłość nie jest prosta. Ale ja wcale tego nie powiedziałam, wręcz przeciwnie.
Ten "schemat" to jest wielkie uproszczenie. Nikt przecież nie mówi, że każda z tych miłości przebiegała tak samo, nie ma o tym ani słowa, to co w jednym związku było świetne dla mnie w drugim mogło go niszczyć, nie napisałam też ile czasu zajmuje "wypełnienie" tego schematu bo za każdym razem było inaczej. Chciałam tylko pokazać że czasami traci się już nadzieje na szczęście, bo jeżeli zawsze miłość kończy się w podobny sposób to jak można wierzyć że następnym razem będzie inaczej.