Ludzie boja się smutku ...czemu się tego bać? można to ukryć przed wszystkimi, tak jak to, że rzygało się wieczorem by nie być zbyt grubym. Nie być grubym i być szczęśliwym. Ja radość traktuje jak bulimik jedzenie. Jestem czesto pełny szczęścia na przymus , bo być radosnym, tak jak najedzonym po prostu czasem wypada. Potem rzygam tym szczęsciem i staje sie smutny, wtedy wiem, że proces się skończył, że jestem sobą. Jestem smutnym szcześciarzem(?). Szczęście i spokój sam w sobie jest dla mnie niepokojacy, budzi we mnie strach, że to już wszystko, że teraz nic sie nie wydarzy, zostaną tylko radosne gęby, klepanie po plecach i robienie sobie słownego fellatio do usranej radosnej śmierci. Lubie ten smutek i melancholie, mimo wyniszczajacego działania, jestem dzięki temu świadomy siebie i wobec siebie szczery . A ty ?