W moim odczuciu to jest myśl prowokatorka , która zawsze zaczyna od Bacha , a kończy na chałupach , kiedy to ja się platonicznie kochałam w ś.p. Wodeckim , w 1972 , wiadomo . Niech mu się układa w tym niedoścignionym wymiarze drugiego planu , na tym zaszczytnym miejscu artystycznego powołania , dobrze z e mnie wtedy żaden nawiedzony psychiatra nie wywiózł do wariatkowa , jestem niejako zmuszona zaakcentować , biorąc pod uwagę dalszy podtekst , na pewno tarczyca już wtedy buzowała, zaczynał się okres dojrzewania także i w dokrewnym Pozdrawiam Bożenko ;)