Kobieta ze złamanym sercem ukojenia szuka wśród koleżanek, lampce wina albo na zakupach. Mężczyzna wybiera kumpli, kufel piwa albo kulę w łeb... Boże, gdzie to równouprawnienie?
Podobno mężczyżni są słabsi psychicznie... Ale moim zdaniem tu chodzi o coś innego. Z drygiej strony jak ktoś mnie zapyta czym jest owo "coś innego" to nie będe umiała odpowiedzieć.
Na złamane serce nie ma lekarstw, w większości przypadków z czasem o pęknięciu powoli się zapomina ale on to tam ciągle jest. Niestety niektórym tak doskwiera ta rana, że nie widzą innej drogi jak tylko skończyć z sobą. Poniekąd rozumiem ich i nie jestem w stanie krytykować takich ludzi. Tak się składa ze częściej bywają to mężczyźni.