... każdy zna przypowieść o "synu marnotrawnym"... i nieraz jesteśmy zaskoczeni, iż Nasze "przepraszam" odbiega skutkami od tej przypowieści... lecz któż się zastanawia czy "przepraszam syna marnotrawnego" było połączone z żadaniem "należnego miejsca przy ojca stole" ?... a może nie liczyło na nic ?... nawet na miejsce w stajni ?...
... czasami warto zastanowić się nad symboliką niektórych faktów i słów... szata, w tamtych czasach, była symbolem godności rodu... takie traktowanie przetrwało długie wieki, choćby jako noszenie barwa rodowych przez członków i służbę rodu... odpowiedni pierścień, zwłaszcza w bogatszych rodach, był symbolem statusu jako członka rodziny, a nie służącego... a uczta ? - bo tylko o to miał pretensje starszy brat, była oficjalnym przyjęciem do rodziny ( "A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był [...]
... lecz mało kto zdaje sobie sprawę, że takie zachowanie było oznaka powtórnego przyjęcia do rodziny - i nic więcej... nie gwarantowało żadnych korzyści, ani przywilejów... no i ta pokora gdy prosił o przyjęcie na służbę, a nie o powrót do roli syna...
... echhh... wiele przypowieści z "Biblii" jest źle przemyślanych i niosą z sobą krzywdę... w tejże przypowieści wyraźnie zaznaczono, że syn marnotrawny chciał zostać najemnikiem u swego ojca... wyraźnie zaznaczono radość ojca z powrotu syna... nigdzie jednak nie napisano, że prócz przebaczenia, uzyskał na powrót część majątku ojca, lub inne korzyści... nigdzie też nie jest napisane, iż ojciec obdarzył go takim zaufaniem jak wcześniej... to co dziś rozumiemy pod pojęciem "syna marnotrawnego" jest wyrwane z kontekstu i nie służy prawdzie lecz Naszemu ego...