Jest też cisza przed burzą i jej obawiam się najbardziej. Niepokojem i niepewnością przesyca powietrze. Trzymając na krawędzi języka słowa, sprawia, że oddech staje się coraz cięższy, a spokój wręcz nie do wytrzymania. I mówiąc szczerze, ulgę mi przynosi grad zdań który w końcu spada na moją głowę lub którym ja kogoś obdarowuję.
Cisza po burzy, może już tylko przynieść refleksję i sprawić by przystanąć na chwilę wejrzeć w głąb siebie i wybrać jedną z wielu dróg. Można się w niej zanurzyć, jest ciepła i miękka, nie jak ta przed... kanciasta i twarda.