Jest taki rodzaj miłości, który nie oczekuje poświęceń. Kochasz kogoś i radość sprawia Ci samo człowieka istnienie. Nie musi dojść do burzy z piorunami, choć bardzo byś jej chciał. Cieszysz się, szczęście sprawia Ci samo to że on istnieje. Nie potrzeba nic więcej. Ani cielesnych rozkoszy, ani pocałunku nawet. Wystarczy ciepły uścisk dłoni, spojrzenie i uśmiech. Miłość, czysta niczym płatek śniegu. Piękniejsza od innych...
Piórem2 To nie prawda. Ale myślę że to trzeba po prostu poczuć. I myślę że taka miłość jest najbardziej prawdziwa że wszystkich. Nie chcesz nikogo zmieniać, nie musisz z nim być. Kochasz i samo to jest dla ciebie wielkim szczęściem. I nie, nie ma w tym bólu.
Absolutna bzdura. Gdy kochasz to chceszpochłonąć dosłownie w xałosści. Każdą komórkę z rozkoszą z dreszczem potem i teraz . A to o czym piszesz to ból, ból, ból opanowujący każdy zakamarek ciała i duszy. Pragnienie jest jak gołąb przybity żywcem do drzewa.