mnie do napisania owej myśli skłonił wątek śmierci. chodzi mi o to, że miłość drugiego człowieka potrafi nas przed nią ustrzec w pewien sposób (duchowy jak i fizyczny). ukazuje to przy okazji potęgę miłości. sens jest rozbudowany, ale pokrótce tak można to ująć. oczywiście Wasze interpretacje są równie trafne i cieszę mnie, że je tu wyrażacie. pozdrawiam drogie Panie ;)
Amelio, całym sercem - zgadzam się; jednak głód podskórny drugiej osoby sprawia, że prędzej o Niej myślę niż o sobie - a potem - szybciutko o sobie, jeżeli oczywiście TA osoba jest, jak nie no to ja. oczywizda. ;)