he nie powiedziałam, że to jest główny i jedyny powód. Kobiety są bardziej wrażliwe i taka jest już nasza natura. Zresztą każdy ma prawo spostrzegać ten aspekt inaczej. Ja wyraziłam swoje zdanie. Pozdrawiam.
Naruszysz ego mężczyzny to jesteś jego największym wrokiem... Zrobisz coś kobiecie... to nie podchodź do niej bez broni... To nie jest powód do tego, żeby uważać mężczyzn za mniej wrażliwych...
hm... nie zgodzę się do końca. Mężczyźni są po prostu mniej wrażliwi niż kobiety. Narusz ego mężczyzny, a staniesz się jego największym wrogiem. I to wtedy on stawia się w 'centrum zainteresowania'. Jednakże, coś w myśli jest, dlatego plusik.
No niestety...niektóre stereotypy(już nawet nie tylko ten, o którym tu mowa) są w naszych umysłach tak głęboko zakorzenione, że ciężko z nimi zerwać. Choć trochę się to zmienia, szkoda tylko, że tak powoli.
"Kalina89" - Zgadzam się z Panią ;). Ciężko sobie wyobrazić mężczyznę płaczącego i szukającego pomocy z jakiejś rozterki miłosnej. Wiadomo zdarzają się takie przypadki ale to już wynika z innych czynników...np.śmierć.
Hmmm...w sumie to jest w tym trochę prawdy, chociaż to zależy od osoby i jej wnętrza. Czasami trafia się na kobiety traktujące mężczyzn bardzo przedmiotowo i na odwrót. Ja myślę, że ten stereotyp, iż mężczyzna musi być twardy i nie może okazywać słabości czy łez, zmusza Was drodzy Panowie do nieokazywania smutku jaki pozostał Wam po opuszczeniu przez ukochaną i ogólne udawanie, że jest OK, a w środku cierpicie tak samo jak my kobity. Ostatnio nawet w jakimś programie panowie wypowiadali się na ten temat i mówili to, co Pan tu właśnie napisał, że mężczyźni cierpią równie mocno tylko, że właśnie ten stereotyp nie pozwala im tego pokazywać. Stąd wzięło się ogólne przekonanie, że mężczyźni mniej cierpią, a moim zdaniem to nieprawda. Choć pozostaje tu jeszcze kwestia zaangażowania...Ale ogólnie zgodzę się z tą myślą.