Przyjaźń - "przyjaźni" nierówna. Jako o przyjaciołach mówią o sobie często ludzie będący wyłącznie w erotycznym związku. Z przyjaźnią ma to niewiele wspólnego... Są związki, w których partnerzy najpierw są przyjaciółmi, później kochankami i dopiero małżonkami. Zgadza się, to jest nieczęsty ideał... Piszesz Adamie o minionej miłości, po której pozostaje "przyjaźń"... Moim zdaniem, to nie jest przyjaźń, tylko wierność, przyzwyczajenie, konieczność, wspólne trwanie. Jak najbardziej naturalne, będące pewną konsekwencją i słuszne. W myśli opisałam inną sytuację. Kiedy wieloletni przyjaciel, który zna nas od podszewki, łącznie z naszymi upodobaniami, intymnymi szczegółami na temat naszych związków, będący długie lata naszym powiernikiem, w swoim udanym związku, przekracza granice, robiąc emocjonalno - erotyczne wycieczki. Kiedy my traktowaliśmy go jak brata... W takiej sytuacji zazwyczaj nie zyskujemy miłości i tracimy przyjaciela... O tym jest ta myśl :-)
Czasem okłamujemy siebie i nie tylko siebie, że to aż miłość... że to tylko przyjaźń... a ona w tym czasie ucieka przestraszona... jedna i druga... Pozdrawiam. :)