Czy to źle, że czuję się oszukana? Że wymyśliłam już chyba wszystkie możliwe scenariusze twojego zniknięcia? Bo człowiek, który pięć minut wcześniej mówił, że marzy o obudzeniu się przy mnie, o rozmowach do białego rana, o delikatnych pocałunkach przy kawie, nie znika ot tak. Bez słowa. Bez wyjaśnienia. Jakby go nigdy nie było. I jedyne, co mi po tym wszystkim zostało, to wściekłość na siebie, że zaczęłam dopuszczać do siebie myśl, że tym razem zdobyłam niebo.