masz rację Irracja, ale w myśle tej napisane jest że akceptujemy te wady, niejako z desperacji, więc prędzej czy później zaczniemy te wady wytykać. A co do walki. Powina to być walka wspólna. Człowiek samotny ma małe szanse na wygraną.
...podobno Bóg kocha każdego kto chce się poprawić a karze tych którzy nie chcą się poprawić...miłość tak samo, akceptuje wady z którymi walczysz, nie akceptuje wad których nie chcesz się pozbyć...przynajmniej tych wielkich wad...
No dokładnie. 'Do pewnego momentu'. Gdy mija już czas największej fascynacji i tego całego szumu, zaczynamy zmieniać. Na początku powoli, a później stawiamy warunek 'albo z tym skończysz, albo z nami koniec'.