Czasy takie, że orgazm małżeństwa nie czyni, ale wciąż głoszą biskupi z ambon, profesorowie z katedr, doktorzy z gabinetów lekarskich, że do orgazmu potrzebne jest małżeństwo.
Jeśli to do mnie.. bo jestem Anika, nie Ania, to dzięki za wyczerpujący wykład . Też wolę orgazm, niż cierpienie, ale bez przesady ! Jak 'ON' tak jest wszędzie, to podlega dewaluacji. Nie wiedziałam, że jest 'święto', uczciłabym jak należy. A.
Aniu! jutro święęto orgazmu, a dla mnie ono ważniejsze niż rocznicę przegranych wojen , powstań, czy nawet święta kościelne, bo orgazm to jakby alegoria wolności, my boimy się słowa orgazm i wolności słowa, orgazm to żądanie by żyć dla szczęścia, radości, pozytywnych emocji, dobra, etc. nie przyszliśmy tu jak chcą niektórzy odrabiać jakąś karmę, zasłużyć na jakiś raj. Pora dobrze żyć, a nie cierpieć.