Coś w tym jest Jacku... Zamykamy się w takich kółkach, kręgach czy innych otoczkach, wtedy drepczemy po okręgu, widząc tylko własne ślady. A z wrażliwością na cierpienie jest czasem tak, że kamyk wyjęty z własnego buta wydaje nam się większy, od Golgoty, która wznosi się na naszych oczach, nieraz za ścianą, obok, po drugiej stronie ulicy...