Codziennie o świcie, przychodzi do mnie Twój Posłaniec. Stoi za oknem i prosi przejmująco smutnym wzrokiem, bym na niego spojrzała. Zamykam oczy, by nie zajrzał do mojej duszy. Wówczas Anioł zaczyna głośno łopotać skrzydłami, jakby chciał mnie obudzić, nie ze snu, lecz z życia... Po przebudzeniu, słyszę tylko łopot mojego niespokojnego serca...
Czasami smutek rodzi ciepłe uczucia...Ja gdy jestem smutny szukam piękna...w kwiatach,przyrodzie,poezji.Czasem staram się robić z niczego coś...i wiesz...udaje się :)