Sympatyczny wierszyk Arturze . Wielka szkoda że mi po raz kolejny odebrano siebie samą jak i wolę szczerego uśmiechania się ,tym samym umiejętność interpretacji , choćby i niewinnej rymowanki , w formie groteskowej zapodanej , przystawiając broń myśliwską do skroni , razem z potrójnymi koszmarami zarówno w terenie , jak i w podprogowym tym samym
A sąsiad Antoni onegdaj prawił /nie mylić z atrapą wnusia wyroczni , ani też z kaleczeniem uczuć religijnych/ tu cyt. ''odechciało się jej wreszcie uśmiechania , tak jej mąż umiał dać do wiwatu'' . Nie było to sobie wziąć jego słów do serca
Zachciało mi się tradycję wprowadzoną przez szanownego małżonka łamać , zarówno nie czynem , jak słowem pisanym , no to teraz mam , w ramach resocjalizacji darmową noc koszmarów , dobrze że chociaż myszka działa. Spokojnego ;)