był z nią gdy straciła matkę czuwała gdy leżał chory dbał żeby uśmiech o smutkach pozwalał zapomnieć by głodny nie był i samotności nie czuł się starała dwoje staruszków na dworcowej ławce - obraz miłości lecz żadne nigdy nie wyjawiło że kogoś innego w sercu chowa
A jeśli życie nie jest jedno? Albo koniec jest tylko początkiem? ;) Co byłoby, gdybyś związała się z X, myśląc, że to miłość, potem zakochała się w Y nic nie wiedząc o jego mrocznej przeszłości, a potem zachwyciła się Z, który pomimo nadmiaru testosteronu, zamożności i powodzenia u wszystkich koleżanek okazałby się tylko człekokształtną kanalią... trudną do wydłubania z serca? :P Czy pozostając z X byłabyś oszustką? A może wybrałabyś uczciwą samotność... spotykając się z Z gdy jego testosteron nie przyjąłby do wiadomości Twojego NIE? :P:D Wygrzebałem się. :D Miłego dnia :)
Dlaczego oszustem? Dlatego, że jego życie realne nie sięga marzeń? To, że ktoś wybiera taką, czy inną drogę podyktowane jest czasem siecią zdarzeń, a w tej sieci żyją inni. Uważasz, że przynajmniej 90 procent "udanych" par jest oszustami, bo gdzieś tam marzyło im się coś innego? Nie, oszustami są ci, którzy myślą, że proste cięcie skalpelem jest bezbolesne. Nie jest i czasami skutków nie potrafimy przewidzieć. Czy samotność jest uczciwa? Jeśli kocha się w Tobie pan X, pomaga Ci, dąży do spotkań, a Ty... wybierasz uczciwą samotność, bo... podoba Ci się inny? Cienka jest granica pomiędzy uczciwością, a brazylijskim serialem... Oj, będzie krwawo... :)