Była chodzącą bombą radości. Śmiała się, tryskała energią, a przede wszystkim Go kochała. Odszedł. Zabierając ze sobą jej bombę, a zostawił łzy, ból i brak sensu życia. Dziś by funkcjonować, każdego ranka wstaje łyka tabletki na uspokojenie i modli się by w drodze do szkoły go nie spotkać....
Śledzę na bierząco i jestem wstrząśnięta tym co czytam. Ale nie martw się nie jesteś jedyna której wstawiam minusa, za to że znów o miłości i to w ten sposób:)