Bóg nie chce być kochanym za to, kim jest, za to, co komuś dał, ale za to, jaki jest i takimi na swój obraz nas stworzył. Nie ma miłości bez wolności, czy bylibyśmy wolni, gdyby Bóg pokazał dowód na swoje istnienie ?
wiara czy niewiara nie mogą opierać się na myśleniu życzeniowym. to sprawa każdego człowieka. serca nie można oszukać. ktoś będzie wewnątrz nie będzie czuł się sam, ktoś będzie oczuwał jedynie chłód oraz pustkę. ktoś bez boga znajdzie dla siebie sens, ktoś nigdzie poza nim.
Chrześcijanie, którzy mają osobistą relację z Bogiem, odczuwają jego obecność, może nie fizycznie, ale jednak. Czy człowiek ze swoimi fizycznymi i intelektualnymi ograniczeniami mógłby zobaczyć kogoś, kto jest nieskończony, spróbujmy wyobrazić sobie nieskończoność. Bóg sam siebie ograniczył prawami matematyki i logiki, które stworzył, inaczej chyba byłoby niemożliwe zawierać z nim umowy i przymierza. Co byś Ty zrobił widząc walczące miedzy sobą Twoje dzieci? Zesłał drugi raz potop, zabijał jak Izrealici Amalekitów? Zło, które nas spotyka pochodzi od Boga, sam się do tego przyznaje w Biblii. Myślę, że jeśli Bóg nie jest takim jakim chcemy by był, to jeszcze nie powód by w niego nie wierzyć. To trochę tak jak z rzeczywistością, akceptacja świata takim jaki jest przynosi dużą ulgę, nawet a może zwłaszcza gdy bardzo odbiega od tego czego oczekujemy, zresztą "tupanie nogą" i obrażanie się nic nie zmieni.
gdyby natomiast istniał i chciał być kochany takim, jaki jest, musiałby się chociaż pokazać, niekoniecznie dając się poznać - miłość raczej nie zależy (nie-stety) od nas samych. ale nie można kochać kogoś, kto nigdy dla nas nie zaistniał w rzeczywistości, choćby obecnością w postaci słów. ażeby ograniczyć naszą wolność musiałby powiedzieć, czego chce. mógłby też powiedzieć, że chce abyśmy byli wolni albo, że niczego nie chce i nie wnika w nasze sprawy może tak, pośrednio, w jasny sposób zakończyłby chociaż [...]
oczywiście. tu pisząc o wolności odniosłem się jedynie do Twojego pytania. religie już wiedzą, czego chce Bóg i w ten sposób podcinają ludzką zdolność do samodzielnego myślenia. moim zdaniem istnienie stwórcy (on, ona, ono, oni?) jest wyłącznie sprawą wiary, i że (jak wiemy) niebezpieczne jest usprawiedliwianie jego wolą swoich czynów, tworzenie go na swoje podobieństwo.
w starym testamencie nieustannie o sobie przypominał.napisał kilka ksiąg, wiemy, że jest mężczyzną i strasznie nie lubi nieposłuszeństwa i niepoddawania mu czci. wolność chyba nie ma dla niego znaczenia. ;)