List: Sobótki.
Witaj moja znana mi nieznajoma. Napisz proszę, co tam u Ciebie słychać?
Podobno długo, mówisz i udowadniasz.
Odnaleziono zaginiony odcień czerwieni.
Przepraszam.
Nie zauważyłem wcześniej i zwracam HONOR.
Moja znana mi nieznajomo, do czerwca jeszcze trochę czasu.
Nic mi po tym czerwcu, w którym i tak dla mnie jesień się zapewne zacznie i nic dobrego nie będzie, lecz dopóki go nie ma, to się cieszę, że już ponad 70 mamy.
Miałem ostatnio problemy ze słyszeniem z lewej strony, nie mówiąc o widzeniu na prawo. Około roku wspominałaś, że za pół roku zaczynasz działalność myślicielko - głosową, a tu nici i krętki i ogólnie nic. Wiele rzeczy tak minęło w życiu mym także przyzwyczaiłem się.
Odnalazłem ten róż, choć różu nie lubię, wolę czerń.
A kolor złota ciągle do miodu dodaje mi błota, niczym łyżki dziegciu.
To dobrze, że udaje się Tobie i że te kapelusze takie duże pasują na Ciebie, lecz proszę zmieniaj się, lecz nie za bardzo.
Czekam na choć połowę tego, co przyjść miało, a najlepiej żeby nie wyparowało wcale.
Lubię patrzeć dłuższe chwile w zapomnieniu na zatrzymany w świetle czas, krótko, dłużej, lecz zapewne nie jeden raz.
To taka słabość ma.
Jestem za to karany na różny sposób, ze względu na dobry nastrój, lecz dolegliwości różnorakie, ten oto list krótszym będzie
.
A więc napisz mi, co tam słychać u Ciebie moja Droga znana mi nieznajomo.
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam całusa.
PS: Kiedy się lato kończy?
Autor