Dzień (1)/ minus 266, no i stało się jest 6 lutego 2007 roku. Jest coś około godziny 8:00, mniej więcej 220 kilometrów od domu. Zimno wieje świszczy i „Piździ jak w Kieleckim” mimo to, że to Zachodniopomorskie.
Nie było tak źle, na początku nas spisali i wywiad mały był, bez nieporozumień też się nie obyło, lecz to pikuś, że zrobili ze mnie kierowcę bez prawo jazdy, lecz sekundę potem już było wszystko naprostowane i posłali mnie na „GÓRKE HETMAŃSKĄ”, gdzie i tak w ostateczności nie wylądowałem. Lecz wróćmy do początku, bo przydział to dopiero za 30 dni po unitarce i przysiędze. Krótko mówiąc pierwszego dnia, zostałem wcielony do wojska.
Dzień minus 232, 9 marca 2007, dzień Przysięgi Wojskowej. Ten dzień był bardzo ważny, nie tyle co, przez przysięgę, lecz przez to, że w ten dzień będę mógł pojechać do domu pierwszy raz wydostać się po za ogrodzenie od 34 dni i przywitać się z Mamą, Tatą i resztą rodziny. Dzień minus 199, pierwszy dzień na docelowym obiekcie SŁUŻBY. Rozpoczął się wleką pustką zapoznaniem się z regulaminem i zasadami obowiązującymi tylko na tym obiekcie. Sprzątania i w ten pierwszy dzień było od cholery i jeszcze trochę.
Na tym na razie zakończę moją opowieść i przygodę z MON-em, Droga znana mi nieznajomo.