Menu
Gildia Pióra na Patronite

Wakacje

fyrfle

fyrfle

W Niemczech dzieci idą do szkoły 15 sierpnia, w Irlandii 31 sierpnia, a w Polsce 4 września, a to temu, że w Europie obowiązuje kalendarz juliański albo gregoriański, a w Polsce nie juliański, nie gregoriański, tylko nauczycielski. W efekcie takiegoż kalendarza rodzice pierwszoklasistów na dzień 1 września musieli wziąć urlop, bo szkoły jeszcze nie było, a przedszkola już nie ma. Podsumowując, my się potem dziwimy, że zdawalność matur jest jaka jest.

Moja żona powiedziała mi, że kiedy oni byli małymi dziećmi, to dobrym zwyczajem i tradycją u nich było, że 31 sierpnia rodzice robili im ognisko na pożegnanie wakacji, no to podchwyciliśmy ten temat i postanowiliśmy zrobić też ognisko w naszym ogrodzie, zwłaszcza, że od następnego dnia szykowało się załamanie pogody. Tak więc "święty" ogień zapłonął w czwartek i bawiliśmy się znakomicie ze sobą. Ognisko cudnie paliło się "żywym" i uduchowionym płomieniem, a myśmy pysznie rozmawiali, śmiali się, delektowali się: kiełbasą pieczoną, chlebem pieczonym i potem smarowanym czosnkiem i masłem, wreszcie oscypkiem opiekanym też w tymże wakacyjnym ogniu. Towarzyszyły nam jak zwykle trzy koty, cały czas fukające na siebie i walczące o to by ścieżki dookoła ognia były jedynie ich ścieżkami i pies sąsiada Budrys, który jednak po pewnym czasie stracił nami zainteresowanie dla starego buta swojego pana.

Niby ostatnie wakacje mieliśmy w 1988 roku, ale tak się składa, że potem mieliśmy dzieci i dalej w jakimś sensie były one naszym udziałem i są naszym udziałem po dziś dzień, a to za sprawą oczywiście, że wnuków. I tak zaraz pod koniec czerwca przyleciała do nas wnuczka Zosia z Irlandii i jednocześnie urodził się nam wnuk Staś, więc siłą rzeczy całe wakacje upłynęły pod znakiem szczęścia i radości jakim są wnuki. Zosia mieszkała z nami i jej żywotność i radosna żywiołowość sprawiła, że ani przez chwilę nie czuliśmy się znudzeni czy melancholijni. Jeździliśmy też do Stasia do Tychów i obserwowaliśmy jak rośnie z każdym dniem, jak się uśmiecha, jak w końcu gaworzy, jak reaguje na kołysanki, jaka w nim jest ogromna wola i radość życia.

Jest drugi września, dziś Zosia w Irlandii ma wolną sobotę, Staś jest z nami dzisiaj u nas. Jest bardzo radośnie, rodzinnie. Dookoła jest też spokojnie. Często tak narzekamy nie słusznie na Polskę, ale warto zaznaczyć, że to iż jesteśmy akurat teraz hermetycznym społeczeństwem daje nam przewagę. Warto ten stan utrzymać dla spokoju i pokoju.

Mirosław 02.09.2017r.

297 594 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    2 September 2017, 20:43

    Ze mnie już niewolnika nie będzie :)

  • Irracja

    2 September 2017, 20:26

    ... Polska katolików to Polska łacińska, a nie słowiańska... Polak potrafi być chrześcijaninem, ale nigdy nie wyzbędzie się słowiańskiej duszy... broń słowiańskiej wolnej duszy (nawet chrześcijańskiej, jeśli chcesz - nie przeszkadza), ale nie broń łacińskiej duszy niewolnika...

    ;-)

  • fyrfle

    2 September 2017, 18:47

    Realizm? Czyli eksterytorialna autostrada na Śląsk. Jednak wolę Polskę katolicką, ale Polaków.

  • Irracja

    2 September 2017, 18:13

    ... hmmm, Niemcy, Irlandia i Polska - wszędzie gregoriański kalendarz obowiązuje... w Europie jedynie (chyba) tylko Rosja juliański używa...

    ... nie tylko hermetyczne, ale i przeciwne całej reszcie Europy... dlatego w Polsce nie obowiązuje realizm...

    ... cała reszta, jest oki...