Menu
Gildia Pióra na Patronite

NIEMIŁOŚĆ(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

Ten film, to rosyjski kandydat do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, którą to nominację faktycznie otrzymał od Amerykańskiej Akademii Filmowej i w finałowej rozgrywce przegrał z bodajże argentyńską produkcją "Wspaniała Kobieta".

Gdzieś po obejrzeniu jednej trzeciej filmu obraz skojarzył mi się z sekcją zwłok, bo reżyser i scenarzysta Andriej Zwiagincew - moim zdaniem - dokonuje sekcji zwłok trupa jakim jest współczesna Rosja jako państwo, współcześni Rosjanie jako naród, jako społeczeństwo i jako cerkiew prawosławna. Cerkiew prawosławna w tym filmie kojarzy się mi oczywiście z polskim kościołem katolickim, który jest fasadowy i zamordystycznie narzuca swoje nieludzkie doktryny i sakramenty i skutki tego są fatalne dla zdrowych relacji międzyludzkich. Państwo jest pokazane przez przykład funkcjonowania Policji, która wykonuje tylko czynności w niezbędnym papierkowym zakresie, ale nie wgłębia się faktycznie w ludzkie problemy. Na szczęście funkcjonariusze nie są całkowicie odhumanizowani i podpowiadają chociaż rozwiązania poza systemowe. Rosyjski naród i społeczeństwo pokazane jest na przykładzie szaleństwa dziejącego się w klasie średniej. Ludzie ci chcą żyć wygodnie, zaznawać i dawać miłość łatwą i przyjemną. Nie są gotowi na rodzinę, na macierzyństwo i ojcostwo, stąd tak często wypływa motyw aborcji, a dziecko w małżeństwie jest określane jako głupek. Jest tylko barierą w drodze do pełni hedonizmu. Główna bohaterka filmu, to nasza jutrzejsza typowa czarnomarszyca, która faktycznie jest tym izraelskim motłochem, który wtedy krzyczał - ukrzyżuj, ukrzyżuj, ukrzyżuj!!! Żądna jest tylko od życia uwielbienia, pieniędzy, wygód i codziennej dawki zwierzęcego seksu. A gdy zabezpieczenie zawiedzie to skrobanka i fertig. Męski bohater, to zaś Piotruś wieczny Pan, który nie potrafi stworzyć rodziny, bo nigdy nie brał życia poważnie. Chce tylko chętnych kobiet, które będą dawały mu maksimum perwersyjnej przyjemności. Mimo obecności w ich życiu cerkwii, silnego państwa rzekomo, to nie mają oni w sobie wpojonych podstawowych ludzkich wartości jak miłość, odpowiedzialność za drugiego człowiek, to że trzeba po szkole wziąć życie w swoje ręce i pracować, kochać - wiedząc, że miłość to dobro i zło, że nie wolno się zaraz poddawać i przede wszystkim nie wolno kogoś w rodzinie skazywać na wykluczenie kosztem swoich pragnień, a zwłaszcza swoich dzieci.

Mocny, drastyczny, wstrząsający to film, ale potrzebny, bo nie łudźmy się - jest to film ponadczasowy, ponadnarodowy, czyli jest to kino prorocze, dotyczące całej populacji ludzkiej. Tak, kto ogląda filmy Zwiagincewa wie, że spokojnie można go nazwać prorokiem współczesnego kina i współczesnej ludzkości. Porażającą wizją są te sceny w domu, w restauracji, w metrze - ludzi, którzy nie rozstają się ze smartfonami i uciekają w ich treść, niszcząc treść rzeczywistości poza wirtualnej. Tacy jesteśmy, warto się wreszcie przebudzić.

Nadzieją wydaje się w tym filmie być społeczeństwo, które samo się organizuje w organizacje pozarządowe i próbuje samo działać na rzecz tego by ludzie byli faktyczną wspólnotą, która pomaga sobie i próbuje sobie radzić z bezdusznymi, opresyjnym państwem i cerkwią. Oczywiście jest tu wymiar polityczny filmu w tym wątku, bo administracja Putina bardzo walczy z organizacjami pozarządowymi, widząc w nich siewców zarazy zachodnioeuropejskiego modelu demokracji, a więc wszechwładzy korporacji finansowych i mniejszości seksualnych.

Film jest też znakomitym poligonem dla saperów lubiących rozbrajać wypały i niewypały symboli, których moim zdaniem jest we filmie dużo i ja przytoczę tylko trzy , które aż narzucają się widzowi, a więc stary zniszczony budynek z czasów wielkości jaką była Rosja czyli ZSRR - mówiący zostaliście Matiuszkę murowaną i świetlaną, a tworzycie rozpapraną. Zresztą to samo kojarzy się w relacji PRL - Trzecia RP. Znamy pewnego przecież profesora i mamy go tu - demontażystę i niszczyciela narodu i przemysłu oraz państwa. Drugim symbolem jest autobus z liczbą 777 na czole, a więc symbol nieskończoności zła, które żre Rosję i Rosjan, a trzecim ta bieżnia, po której biegnie bohaterka w ostatniej scenie filmu w dresie z napisem RUSSIA, a więc biegnące społeczeństwo, ale cały czas w miejscu, jak u nas bohaterzy Wesela Stanisława Wyspiańskiego. Rosja jak Polska, miała złoty róg socjalizmu i Rosjanie jak Polacy nie potrafili z niego pić, nie potrafili na nim grać, aby być jednością, marszem ku wspólnocie i dobru jakim jest wolność, równość i solidarność oraz idąca z nimi suwerenność narodu zwartego w państwie.

We filmie jest mało muzyki, bo chciałoby się, żeby ona cały czas ilustrowała , to co dzieje się na ekranie. Ona jest i jest właściwa, ale chciałoby się jej więcej. Jest bardzo podniosła i momentami żałobna, bo w zasadzie oglądamy cały czas umieranie.

Jeszcze wrażenie robią na widzu świadomie zastosowane dłużyzny przez reżysera i monatażystę, którzy chcieli jakby wwalcować tą tragiczną wizję w oglądacza, żeby wyszedł z kina przgwożdżony, jakby ukrzyżowany, więc jest to kapitalny film rekolekcyjny.

Bardzo bardzo polecam ten film. Jest trudny. Dla ludzi naprawdę posiadających serce i głębię, potrafiących medytować przez to co widzą i wzmocnić się tym czym jest drzewo krzyża.

297 594 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    16 April 2018, 14:18

    Dziękuję za Twoją opinię i serdecznie pozdrawiam.

  • 22 March 2018, 21:53

    Ciekawa recenzja i film także, choć rzeczywiście trudny.
    Interesujący jest też obraz Rosji odbiegający od stereotypów funkcjonujących u nas.
    Pozdrawiam. :))