Menu
Gildia Pióra na Patronite

Pomoc Doraźna

Alfa Centauri

Alfa Centauri

Nigdy nie przychodzę bez zaproszenia. Zawsze czekam na ten gest, który w niemym przyzwoleniu nadłamuje lekko czyjeś zasady. Zapukam cichutko, nie płosząc snu. Każdy przecież musi się w końcu wyspać. Można oszukać umysł, ale na pewno nie ciało. Prędzej czy później tupnie nogą i zażąda zwrotu należnego mu czasu.

Przychodzę zatem po cichu. Na palcach podchodzę do okna, uchylam je lekko. Niech chłodny poranek podzieli się z nami świeżością. Powietrze porusza nieśmiało firanką, jakby próbowało i ono prosić o pozwolenie na wejście. Na wejście tu, gdzie nikomu nie wolno, gdzie nawet słońce nie sięga promieniem. Może trochę się rządzę, ale przecież zostałam wpuszczona, więc chyba mogę? Rozchylam zasłony. Każdego ranka sprawdzam, czy i słońce się obudziło. A co tam, wpuszczam jego pierwsze promienie, a ono, tak samo zdezorientowane jak ja (jeszcze nigdy tu nie było), przygląda się zdziwione nowymi kształtami kątów i zakamarków. Łaskocze przymknięte jeszcze powieki. Zawsze wiem, że jego ciekawość w końcu zwycięży ten wrodzony brak śmiałości.

Wygładzam firankę, wycieram kurz ze stolika, poprawiam jakieś zdjęcie, ładne, w ramce, stojące na jednej z bezimiennych szafek. Nie wiem nawet czyje, ale wydaje się być jedynym przejawem obecności człowieka w tych smutnych kilkunastu ścianach.

Przyjemnie choć raz przebudzić się, kiedy pierwszy świadomy oddech przesiąknięty jest czyjąś nieśmiałą obecnością, prawda? Za chwilę pochylimy się nad dwoma kubeczkami, a zapach świeżo parzonej kawy niemal połączy nasze oddechy. I tak zupełnie się nie dotykając, będziemy niby przypadkiem dotykać się dłońmi, w świętym przekonaniu, że to drugie nawet tego nie zauważy.

Co u mnie?

A wiesz, po staremu, niewiele się zmieniło. Okno zamknięte, zasłony zaciągnięte. I wciąż oddycham stęchniętym powietrzem.

Jak to? A tu dzięki Tobie tak świeżo, jakoś tak ładniej. I kurzu nie ma na stoliku.

Widzisz, to dlatego, że tu się nie ponosi konsekwencji. Nie trzeba stawiać czoła. Nie trzeba zmieniać niczego w sobie. Bo to nie moje ściany i nie moje sufity, więc nawet gdyby nie było podłogi, czuję się bezpieczna.

Pewnie nie rozumiesz, ale przecież nie musisz. Za chwilę dopijemy ostatnie łyki kawy i delikatnie dasz mi do zrozumienia, że już pora na mnie. Musisz wyjść do swojego życia. Dziękujesz, że wpadłam. Potem chowasz głęboko w sobie ten poranek. Będziesz często do niego wracać, może nawet zaczniesz otwierać okno. Będziesz celebrować to wspomnienie i pilnować go jak relikwii. Ale tylko tyle. Nigdy nie poprosisz - zostań. Nigdy nie powiesz - nie wracaj do dusznego, ciasnego, nasączonego obojętnością pokoju, na którego drzwiach jest rozmazany napis: Poradnia Całodobowa. Łatwo się mną łata dziury w życiorysie. Łatwo się przykładam do ran. I, o dziwo, nieźle się goją! Spoglądam na zniszczone dłonie, trochę podrapane. Na te drobne i głębsze skaleczenia, które tak ciężko się goją. Przynajmniej nie ma świeżych. Czasem myślę, że tak jest łatwiej, ale jako Pomoc Doraźna zużywam się.

3241 wyświetleń
67 tekstów
6 obserwujących
  • Alfa Centauri

    17 October 2015, 22:53

    Ok. A zatem, jeśli znajdziesz chwilę, to ja chętnie wysłucham uwag. :)

  • Michał Kościej

    17 October 2015, 22:21

    Jeśli chcesz cała przyjemność po mojej stronie, jak tylko będę miał chwilę ;) celem szlifowania i mojego własnego 'warsztatu', ale w kwestiach natury technicznej tekstu zdecydowanie polecam cytatowicza Smoky Blue ;)

  • Alfa Centauri

    17 October 2015, 20:47

    Wreszcie jakaś konstruktywna krytyka:)
    Felieton, bo do żadnej innej opcji z możliwych nie pasowało. Swoją drogą, co felietonem jest, a co nie - to temat do przedyskutowania. Jak sądzisz?
    Pisałam bardziej językiem mówionym niż pisanym i dość szybko, więc błędy stylistyczne i językowe mogły się przydarzyć. Byłoby mi miło, gdybyś wskazał kilka. Łatwiej byłoby mi szlifować, a właściwie tworzyć, swój skromny jeszcze warsztat.
    Cieszę się, że treść się podobała. W założeniu tekst miał być metaforą.
    Dziękuję ślicznie za opinię i również pozdrawiam:)

  • Michał Kościej

    17 October 2015, 18:08

    Felietonem, żadną miarą tego nazwać nie sposób.
    Mimo paru, no może trochę więcej niż paru rażących błędów stylistycznych i językowych, tekst jest bardzo dobry.
    Sama treść, niezwykle emocjonalna, ale w sposób 'gradacyjnie harmonijny' co dodaje ur.oku. Fajne podsumowanie i dobrze dobrany tytuł.
    Gratuluję i pozdrawiam serdecznie.