Menu
Gildia Pióra na Patronite

IGNACY LOYOLA(recenzja filmu)

fyrfle

fyrfle

Historia życia założyciela Jezuitów została pokazana w sposób naprawdę udany, bo film pod każdym względem jest zrobiony bardzo dobrze. To jest znakomite kino historyczne, religijne i obyczajowe zarazem. Film ogląda się znakomicie i z każdą minutą tempo i temperatura akcji rosną.

Ignacy Loyola rozpoczynał swoją działalność w bardzo niebezpiecznych czasach dla nowatorów, bo było to tuż po wystąpieniu Marcina Lutra, w momencie gdy w odwecie inkwizycja paliła tysiące ludzi za byle przewinienie , byle donos. Może jego uratowało, to, że jednak był szlachcicem i może jednak taka była wola Boga, żeby przetrwał i spróbował zrobić krok naprzód w imieniu Kościoła?

Był typowym rycerzem tamtych czasów - kochał wojnę, awanturnicze życie, pełne pijaństwa i kobiet. I pewnie żył by tak do śmierci w boju, gdyby nie połamana noga przez kawał muru rozbitego kulą armatnią. Stał się kaleką i został skazany na dwie książki: Żywoty Świętych i Życie Jezusa. Pod ich wpływem odkrył w sobie nowe powołanie do życia pustelniczego i do zajmowania się ludźmi biednymi i chorymi oraz do głoszenia im pocieszających kazań. Nie widział siebie w roli administratora zamku, bo odczuwał potrzebę parcia naprzód.

Długo obserwujemy proces jego przemiany z rycerza w wojownika Chrystusa , w wojownika Kościoła. Zawsze kiedy oglądam sceny z głodówek i samobiczowań nabieram wątpliwości, czy wizje Boga są efektem medytacji czy po prostu szaleństwa, poskramiania w sobie mężczyzny i podstawowych potrzeb człowieka. Dochodzi jeszcze odosobnienie, które również rujnuje umysł człowieka. Film rodzi więc proste pytanie - święty czy chory? Kiedyś oglądałem film o jednej ze świętych Teres, też bardzo dobry, i wtedy też miałem to samo pytanie.

Jego duchowa przemiana prowadzi go do szpitali, przytułków i na ulice gdzie znajduje swoich zwolenników, ale i zaciekłych wrogów, którzy więzią go i stawiają przed obliczem inkwizycji, morderczej instytucji Kościoła, która dbała , żeby lękiem i okrucieństwem zmuszać ludzi tamtego świata do bezmyślnego posłuszeństwa interesom Kościoła. W tym akurat przypadku, jakimś cudem, inkwizytor staje po stronie Loyoli i sam wskazuje mu drogę, jak ma działać, aby uniknąć dalszych kłopotów i żeby spokojnie szerzyć swoją naukę.

Ilustracją do filmu jest piękna muzyka, która pomaga w oglądaniu poszczególnych scen. Atutem też są piękne zdjęcia przyrody i natury hiszpańskiej, a dochodzą jeszcze świetne efekty komputerowe w scenach bitew artyleryjskich. Akcja filmu jest wartka i sprawia, że chce się po nim sięgnąć do książek i poczytać historię Jezuitów, o czasach, w których dzieje się akcja filmu, czy choćby o czymś tak okrutnym jak Inkwizycja, która w imię miłości Chrystusa dopuszczała się najbardziej bestialskich zbrodni setkach tysięcy ludzi. Film zmusza do zadania sobie pytania o sens Kościoła Katolickiego dzisiaj. Co jest w nim dobre, a co złe? Myślę, że mówi też do nas - nie poddawajcie się, zmieniajcie tą religię, walczcie z chorymi dogmatami, sakramentami, doktrynami w niej. Wy jesteście następcami Chrystusa na ziemi, wy widzicie, że życie, ludzie się zmieniają, świat pędzi naprzód, więc walczcie o nowe, jednocześnie miejcie odwagę przekreślić wiele ze starego, pozostawiając z tego tylko miłość, a więc działanie dla dobra swojego i takiegoż samego drugiego człowieka. Współpracujcie , a nie niewolcie się. Nieście światu dobro, lepsze życie, a nie doktryny ograniczające ludziom swobody i czyniące ich bezrefleksyjnie podległymi.

Polecam ten film gorąco, bo to mądry film, zachęcający do poszukiwań i nowych kocich dróg dla siebie i innych.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!