A My jak te motyle
Zbliżasz się do mnie ciuchutko
na tyle by oddechem mą szyję otulić
chcę dziś delikatnie
a jutro może mocniej...powiem ... poproszę
w ucho zacznę szeptać, podpowiadać
co mi się marzy i czy mógłbyś i czy może
musnęłam ustami jego kształt głowy
wsuwając niczym żmijka koniuszek języka
w nabrzmiałe usta jego
a potem wlewając ciepły oddech
we wnętrze jego ucha
unosiłam to opadałam
a gdy podmuch wiatru ostudził
nasze nagie, spocone ciała
i zgasił ostatnią ze świec
nastała ta błoga niemoc
która odbiera nam zmysły
na mały moment zapomnienia
tysiące motyli uniosło się
i było jak na kwiecistej łące
i miałam tą świadomość
że zbudził w niej kobietę
poczuła jak rozdziera ją od środka
jego pierwszego chciała zatrzymać
i najeść się na zapas...do syta.