- Wiesz, że to minie? -wyszeptał powoli. Jego pióra lśniły od rosy jej ciała. - Jestem tu, ale umieram. A to boli. - Chwili nie zatrzymasz, choćbyś bardzo chciała.
Popękają w końcu mury Naszego Królestwa. Wiatr porwie w świat ze zgliszczy pył. Zostanie wspomnienie wspólnego jestestwa. Czy będziesz pamiętać kto tu z Tobą był?
Zapach tego wspomnienia zostanie w mej pamięci, Choć runą budynki wspólnie wzniesione. Zwichrowani przez życie, w uczuciach przeklęci... Czy można zmienić losy przeszłością naznaczone?
Lubisz mój cień obok, a ja gdy jesteś gorąca. Lubisz dotyk mego ciała, ja chcę słyszeć Cię do końca. W mroku odkryłem jakąś iskrę bliskości. Odżyłem w młodości Twej krwi i namiętności.
- Skradłaś iluzoryczny spokój mej duszy. - Ty poskromiłeś demona zwątpienia. Zgubiłam się w mrokach, a głos Twój lęk mój głuszy. Walczę sama ze sobą w chwilach autosprzeniewierzenia.
- Leć ze mną teraz. Poleć ze mną w cień! W ulice mroczne, miast z oczekiwań wybrukowanych. Przemierzajmy razem to Królestwo, dzień w dzień. Bo krew da nieśmiertelność dla ciał w żądzy zbrukanych.
Namiętność Twej krwi to moje życie. Pragnę szaję, szarpię... To jak obuchem w skroń cios! Zamknięty w kruka ciele, dotychczas utkwiony w niebycie Wyrywam się i lecę, bo woła mnie Twój głos.