Menu
Gildia Pióra na Patronite

28.11.2016r.

Za oknem leniwie opadają duże płatki śniegu, a silnie wiejący wiatr kręci ich tor lotu w najróżniejsze figury i rzeczy. Wystarczy tylko uruchomić wyobraźnię i zobaczyć można balowe serpentyny, choinkowe łańcuszki, płatki storczyków, szklanki i filiżanki z kawą. A nad ranem śnieg był jeszcze bardzo zmarznięty i bardzo skrzył się oczom i tak charakterystycznie chrupał pod butami. Była kompletna cisza. Nic nie przerywało ciszy jaką były śnieg i ciemność. Ptaki pewnie pokulone spały pod dachami domów i gałęziach świerków i modrzewi. Teraz płatki śniegu wolniutko tańczą przed moim oknem jak czasem latem robią to motyle, które chcą się pochwalić swoimi barwami, gracją i filuternością swoich lotów. Na tle śnieżnej bieli wyrazistsze jest piękno liści trzmieliny, które na jednym krzaku są zielone, biała, żółte i różowe. Mocniejszą się wydaje też zieleń krzaku groszku pachnącego, który wczepił się mocno w stalowe ogrodzenie i nie myśli poddać się mrozom, wiatrom i wszelkiej niesprzyjającej późno jesiennej aurze. Najpiękniej wyglądają gałęzie świerku srebrnego, które są tak gęste i mają tak gęste igliwie, że śnieg leży na nich całymi grubymi szalami, czapami i chustami. Pod jego ciężarem bardzo mocno pochyliły się ku ziemi i wyglądają cudnie w tej zimowej szacie, którą tak pięknie ogląda się na obrazach i zdjęciach, a cóż dopiero kiedy jest się osobiście świadkiem ich zimowego piękna. Trochę szkoda, że jest mgła i dzisiaj nie widać ośnieżonych szczytów i zboczy gór, bo byłyby znakomitym tłem dla zieleni i srebra świerków, pomalowanych bielą płatków śniegu. Ale tymczasem znakomicie wyglądają w girlandach spadających białych gwiazdek. Na tle tej jaskrawej bieli radością dla oczu są wyschnięte na złoty brąz kwiaty pnącej hortensji oraz szyszki chmielu, które znakomicie wkomponowały się w tło jakim jest im srebrny świerk w czapach śniegu i fikołkująco spadające płatki tworzące potem ten skrzysty biały puch na ziemi. Ruda żółć nieopadłych jeszcze igieł modrzewi, rosnących nieopodal przy ulicy, jest też dzisiaj bardziej świecąca, a zatem daje jakby światło wyłaniającemu się zza mgły Grojcowi. Jego zbocza są ciemne od porastających go drzew i białe od śniegu, które przez ostatnich kilkanaście godzin intensywnie padał na jego łąki. Teraz przestał wiatr wiać i spokój oraz lekkość z jakim spadają białe plasterki wręcz udzielają się człowiekowi. Pod południową ścianą domu za wygraną nie dał kwiat róży i jeden z jego pąków rozkwitł jasny słodkim różem i dumnie niewzruszenie króluje swoim pięknem , nic sobie nie robiąc z niesprzyjających warunków, które paradoksalnie dodają mu majestatu. Jest oczywiście biskupia czerwień jagód kaliny z przeciwnej północnej strony domu, która każdego dnia zdaje się rozpalać człowieczą miłość do drugiego człowieka, do piękna otaczającego go świata roślin i zwierząt. Na zachodzie zaś lśnią ciemno brązowe liście głogu. Są jakby i będą do wiosny przypomnieniem, że były obfitością zieleni i , że ta zieleń powróci - najpierw różem pąków i wręcz bordowością, a potem gęstością zielonych liści. Są symbolem nadziei, która to trwa przy człowieku nim ten nie rozkwitnie w miłość, wiarę i dobro czynów. Nadzieja jest zawsze z człowiekiem i towarzyszy mu nawet kiedy ten przestał jej wierzyć. Śnieg na trawniku w ogrodzie wygląda jak piana kąpielowa w wannie. Fałdują go kępki trawy, a on jest wyrazicielem ich kształtów. Jest na razie taki czyściutki - jest idealna bielą, do której stale dodawana są nowe warstwy ideału bieli. Dlatego tak cudnie na tle tej idealnej bieli wygląda brązowy krzew pięciornika i ciemno zielone krzewy juki, czy też kępy nagietków i lwich paszczy, opierających się nadal mrozom i wypuszczające kolejne pąki w nadziei na powrót niespodziewany, cudowny złotej polskiej jesieni. Kompletnie natomiast zimową aurę zbojkotowały zwierzęta. Od rana nie widziałem żadnego leniwie spacerującego kota. Nie słyszałem żadnego świergotu kosów czy wróbli. Nie chodzą też w ogóle kury i nie szczekają wiejskie psy. Nie latają krukowate i cukrówki. Całą faunę wiejską jakby wygasił śnieg i schłodził jej chęć do życia niewielki mróz. A śnieg nadal pada. Teraz jest bardzo gęsty, a płatki są bardzo duże i zdecydowanie szybciej zmierzają ku gałęziom świerków i trawnikowi. Szybko zmienia swoją konsystencje i zdaje się, że jest teraz gęstą i drobną manną spadającą z nieba - pożywnym pokarmem poetów i wszystkich pragnących piękna. Śnieg rozświetla ten pierwszy dzień tygodnia, bo bez niego teraz w południe panowała by pół ciemność. Pora mi wrócić do codziennych zajęć innych niż pisanie. Pora dalej wchłaniać to piękno świata w siebie i część jego oddawać, ot choćby tak jak tutaj - tym tekstem.

297 701 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • 28 November 2016, 15:14

    Gdybym była w jury dałabym 100 punktów
    gdybym była'' za przyjmę '' choćby i bez udziału kumoterskiej śmietanki sepleniącego nepotyzmu matematyczki za-sponsorowałabym dla Ciebie Mirku nagrodę .
    Zjazd z górki na pazurki w przypiętych do goleni zjazdówkach z jeszcze nie uwłaszczonej do tej pory ''Opaczy ''.
    Za ten malowniczy opis rzecz jasna