Menu
Gildia Pióra na Patronite

10.09.2018r. cz.2

fyrfle

fyrfle

W swoim spacerze na Matyskę dochodzimy do naszego kościoła, w którego wnętrzu są naprawdę, jak to się mówi zabytki klasy ) i jest niesamowite piękno tych malunków naściennych i sufitowych, a wszystko spowija przecudnej urody...tęcza. Chciałoby się, żeby wnętrza nas - tworzących tą parafię - były takie piękne dobrymi uczynkami wobec siebie, coż powiedzieć, trzeba nam ustawicznie dzień po dniu, uczynek po działaniu, człowiek po człowieku, kruszyć w sobie zniechęcenie, mojość i zwykłą chciwość casami, wynikającą z wieluset lat hodowania w sobie najpodlejszych diabłów ciemnogrodu.

Za kościołem, za pięknym przykościelnym sadem, jest ulica Plebańska 2, czyli finał wszelkiego ludzkiego dobra i piękna lub zła wszelkiego,a zwłaszcza zboczenia jakim jest gromadzenie, a nie dawanie, i kończy się ono czasem tak, że wychowane dzieci w gromadzeniu nie pochowają zarzewia ich chciwości w butach od Armaniego, garniturze od Gucciego, tylko w tekturowych lakierkach Made in China i ancugu z kontenera PCK. Zapalamy znicze. Kiedy gaśnie światło życia, to żyjących życiem jest zapalić knot na świecy i wzniecić płomień pamięci z pokolenia na pokolenie, to jedna z najważniejszych prawd człowieczeństwa - fundamentalnych, wszechczasowych, nigdy nie tracącej ze swojej aktualności. A na cmentarzu wspomina się zmarłych, myśli o swoim aktualnym życiu, ale i umieszcza je w kontekście życia całej społeczności parafii, wsi czy gminy, więc patrząc na kontenery ze śmieciami, to przypomniałem sobie jak nie pozwolono ludziom palić mułem i flotem, kłamiąc, że to smogowe paliwo i planowano, że powstaną powiatowe składy węgla, w których można będzie dobry węgiel kupić za 400 złotych i nikt tych obietnic nie zrealizował, więc tak sobie myślałem, że za 1700 złotych zarobku polską rodzinę nie stać na zakup węgla, więc muszą szukać alternatywnych źródeł ciepła w swoich domach, a więc powinni chodzić na cmentarze i palić w piecach sztucznymi kwiatami i plastikiem zniczy i wkładów, uważam, że to dozwolone i jak najbardziej uczciwe wobec nieuczciwości radnych gminnych i powiatowych. A jeszcze z cmentarza jest jeden z najładniejszych widoków w Beskidach na Beskidy, może więc chociaż po śmierci dusze zmarłych znajdą czas, aby się nacieszyć pięknem, a nie poniewierać - prawda? Rodzi się tutaj pytanie o niebo i raj - jakimi są dusze, jeśli są? Czy nadal są tak pazerne i gonią za posiadaniem, nawet za strąceniem Chrystusa Boga z tronu i stają się kolejnymi aniołami zła - pewnie tak jest, bo kto inny tak wielu kusi na ziemi do czynienia tak wiele złego.

Dochodzimy do pętli autobusowej, która jest początkiem Golgoty Beskidów, czyli pierwszą stacją pięknej drogi krzyżowej wiodącej pątników na szczyt Matyski, której pomysł zrodził się w głowie fantastycznego wizjonera - księdza prałata Gawlika. Oczywiście na początku jest znak zakazu ruchu, który to znak tak wielu ma w głębokiej d...i potem na wąskiej drodze dochodzi do konfliktów z pieszymi, rowerzystami czy innymi kierowcami, którzy zjeżdżają już z góry. Czemu mają gdzieś znak? Bo tak ich wychowały matki, siestry, bracia, dziadkowie wujkowie, władza, a więc rozpychaj się, nie szanuj niczego i nikogo, to nic, że Polska może przez to stracić suwerenność, a ty będziesz Niemcem, może Żydem lubo Rosjaninem, zawsze jakoś tam będzie, zawsze w Polakach jest to - jakoś to będzie, a nie niech będzie prawo i porządek. Oczywiście rolą władz naszej wsi i naszej gminy jest, żeby ten znak był w pełni widoczny i miał prawdziwe wymagane rozmiary, bo ten nie ma wymaganych 60 centymetrów średnicy, a więc jest polem do popisu adwokatów - czyli cwaniaków, którzy żądają potem ze względów formalnych, aby uniewinnić kogoś kto dostał mandat, ale odmówił jego przyjęcia, bo stać go na adwokata i myśli,a nuż się uda i będę się śmiał gliniarzom i wszystkim ludziom w nos. A zresztą w drodze na Matyskę nigdy nie spotkałem gliniarzy, a tym czasem pod szczytem stało o 15.47 aż 10 aut po 500 złotych mandatu i my się pytamy, gdzie budżetowi uciekają pieniądze, a ci kierowcy powinni wybulić te kwoty, bo są zarazą i cwaniactwem ludzki, czyli trzeba ich zwalczać bezwzględnością i surowością kar zadawanych im przez stróżów prawa, inaczej Polska, to zawsze będzie raj bezprawia, a Polacy nigdy nie poczują się komfortowo w swoim kraju.

Na szczycie Matyski jest bardzo wielu ludzi, siedzą kto może na nielicznych i trochę zdezelowanych już ławkach, a inni mają koce. Po prostu podziwiają bajeczne panoramy Beskidów, stąd widok jest naprawdę fantastyczny, choć nie ma nadal tablic informujących na jakie szczyty patrzymy, ot taaka gmina i tacy w niej pracownicy. Toi Toia też nie ma, ale skoro dożynki gminne robi się naa asfaltu klepisku, to sr..w zasadzie w świętym miejscu też można po krzakach - czyli, taka ludzkość tutaj, a więc w miejscu duchowego, społecznego, kulturalnego, prawnego rozwoju, które można określić daleko od drogi "CESARKI".Pięć zakonnic zajmujących trzy ławki nieuchronnie budzi skojarzenia z filmem ptaki Alfreda Hitchkoka , są jak tamte ptaki w tych swoich strojach i zda się, że ich sukmany zaraz uniosą ich do lotu i będą dziobać urzędników gminnych odpowiedzialnych za niedoróbki tej atrakcji turystycznej i zarazem miejsca modlitwy. Ale nie jedna pisze coś na smartfonie, druga patrzy się na nas, trzecia przesuwa paciorki róańca, czwarta też smartfonowa, a piąta zapatrzona w głębie dalii, jakby medytuje, jakby jej duch złączył się z Duchem Świętym - medytuje, więc może Bóg oświeci odpowiedzialnych za sens w gminie. Z Kopca zjeżdżają serpentyną samochody, może niedzielni goście, a może grzybiarze. Tam dalej są niesamowicie zielone wzgórza i wielokształty łąk i pól uprawnych, a dookoła nich mrowie ludzkich siedzib, jeszcze wzniesienia i mniejsze góry, a z prawej i lewej ściany rynny jaką są Beskidy Śląski i Żywiecki i tak do samego Bielska, a tam wieżowce jakby szczyt osiedla Złote Łany. Wzrok wraca jak zoom i lekko w prawo błękitna płachta Jeziora Żywieckiego, a na niej dziesiątki wysokich trójkątów wielkich białych żagli i tutaj muszę nie zgodzić się z jednym z komitetów wyborczych, bo nie wolno kaleczyć, ranić i zadawać powolnej śmierci pięknu jeziora przez zgodę na pływanie tam motorówkami - byłby to wstyd dla górali, a ściślej mówiąc byłaby to hańba. Tak brudnych pieniędzy z turystyki zarabiać nie wolno.
Obchodzimy krzyż dookoła przyglądając się wielu szczytom, nieopisanym szczytom Beskidów, więc nie wiadomo na jakie szczyty patrzymy poza oczywiście najbliższym dwugarbem Grojca i najwspanialszą Babią Górą. Ludzie cieszą się promieniami słonecznymi, wystawiają głowę do słońca, ale czasem trzeba pójść w krzaki i na szczęście święta góra ma ich wiele i jedni do nich idą, a inni z nich wracają, ale to na pewno dobrze, bo pod samym szczytem pasą się krowy - pięć czerwonych i jedna holenderka, a w sumie produkty człowieczego jelita grubek urzyźniają łąkę, a pobyt na Matysce czynią o wiele atrakcyjniejszym, przecież bliżej jest się natury, a nawet całkiem blisko i można spojrzeć w oczy motylowi, powiedzieć dwa zdania do pszczoły na różowym kwiecie koniczyny, zrobić muuuuuu do krasuli lub zamknąć oczy i odlecieć w czarterm w głębie medytacji.
A zakonnice nie odleciały, schodzą z nami powoli aż do wsi, zjeżdżają też rowerzyści, oczywiście, że brawurowo, że budzą lęk i niechęć pieszych turystów, a tym bardziej kierowców - nie muszą naprawdę akurat tutaj bić rekordy prędkościowej brawury, ale uważając na nich rozglądamy się dookoła i widoki zboczy są naprawdę piękne i jeszcze te powoje płożące się po zaroślach i wspinające się na drzewa. Jest jeszcze słońce więc patefony ich kwiatów są otwarte i ciszą bardzo oczy, a widzenie to przekłada się na poczucie totalnego szczęścia.

297 747 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!