Menu
Gildia Pióra na Patronite

17.09. 2018r.

fyrfle

fyrfle

W kraju, to pewnie jest dzień pompowania balona historycznego patriotyzmu i idącego za nim nacjonalizmu, kolejny dzień waśni dobrych zmian z gorszymi sortami i nadzwyczajnymi kartami, a my jedziemy z Sutomore do Podgoricy, zobaczyć stolicę kraju, w której sama przewodniczka mówi, że za bardzo nie ma co do zobaczenia. Autokar zatrzymuje się więc na parkingu pod ogromną cerkwią prawosławną, którą Czarnogórcy wybudowali sobie właśnie, pełną malowideł spod najgenialniejszyych pędzli i chyba z ton złota. Świątynia jest pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela, a wnętrze poświęcone niemożliwemu, a więc marzeniu o zjednoczeniu chrześcijan. Obserwujemy wewnątrz przygotowanie do chrztu i przewodniczka objaśnia nam, że tutejsze prawosławie chrzci tylko osoby świadome swojej decyzji, a więc nie noworodki. Tak samo uroczystość ślubna nie polega na tym, że ktoś komuś coś ślubuje do śmierci, a więc pop nie wpędza w poczucie winy i konieczność podawania się złu. Wszystkie postkomunistyczne kraje mają to, że budują wszelkie gigantyczne świątynie, a nie budują nowoczesnych szpitali. To chore społeczeństwa, zniewolone umysły nie tęczowością, ale religiami.

Idziemy w miasto. Budynek ministerstwa zdrowia, duży jak budynek gminy Dziadowa Kłoda, a więc pracuje w nim z kilkanaście osób, więc pewnie zdrowie tam nikogo nie obchodzi lub wszyscy wiedzą co mają robić, aby wyleczyć pacjenta.

Piękne widoki na rzekę Moraczę z kładki i na most milenijny. Potem widoki na lata siedemdziesiąte i złotą erę Jugosławii za marszałka Tito, wreszcie stara część miasta z budynkami pamiętającymi początek ubiegłego tysiąclecia.

Wstępujemy do meczetu, przewodniczka daje muftiemu kasę i tłumaczy chore zasady islamu obowiązujące w meczecie, czyli dyskryminację kobiet i jakieś chore ablucje z wodą i myciem. Dość mamy szybko wielokulturowości.

Wreszcie mamy chwilę. Zamawiamy kawę za 80 eurocentów. Jest dobra i mocna, tak zwana Kuvana Kava. Do niej szklankę wody mineralnej dostajemy gratis. Wspaniała sprawa, bo termometr na ulicy pokazuje w cieniu 34 stopnie Celsjusza. Łapiemy oddech i podążamy do autokaru, żeby jechać do portu Varnijna, a stamtąd udajemy się w kilkugodzinny rejs po czarnogórskiej części Jeziora Szkoderskiego, tej ponoć piękniejszej. Rzeczywiście widoki, panoramy są przepiękne i jeszcze malownicze wysepki oraz setkami metrów ciągnące się kolonie nenufarów i innych wodnych kwiatów, naprawdę cudności. Jeszcze tysiące wszelkich ptaków i wreszcie degustacja Vranaca i Rakiji, a do nich miód, sery i ichniejsze ciasto. Zrobiło się bardzo wesoło i zarazem bardzo niebezpiecznie, o czym świadczy poniższy dialog.
- Najlepiej to mają policjanci.
- Tak, czterdziestoletni emeryci kurna.
- A ja myślę, że najlepiej mają górnicy.
- A co pani do nas ma?!
- Po szóstej klasie poszedłeś jeden z drugim nieuku do kopalni i 25 lat o Bożym świecie nie wiedziałeś, a teraz rozbijacie się chlając tylko po Europie.

I do końca turnusu było po integracji. A potem dobiliśmy do piaszczystego brzegu i kupiliśmy karpia za 12 euro, rzekomo nie śmierdzącego mułem i bez smaku takowegoż. Był lepszy od polskiego, ale jak zobaczyliśmy patelnie, to nic już smażonego czy gotowanego w Czarnogórze nie kupiliśmy.

Mirosław

297 706 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!