Menu
Gildia Pióra na Patronite

27.08.2018r.

fyrfle

fyrfle

Wczesny ranek bardzo mglisty od wschodu, właściwie totalnie zamglony, powodujący niewidoczność Grojca, czy pasma Beskidów z Żarem choćby. Inaczej jest na zachodzie, tam chmury rozrzedzają się, a mgieł nie ma i widoczna jest Święta Góra z krzyżem na niej, choć przecież bez toi toia wciąż. Wyszedłem wraz z Tobą i kiedy odjechałaś, przyjrzałem się kwietnej przyrodzie mocno potraktowanej przez trzy dni letnich bardzo mocnych deszczy i ulew. Zauważyłem w niej przemijanie, piękne przemijanie, jak ludzka starość, która jest aktywna, piękna, twórcza, kochająca i do ostatnich chwil nie pozwala się rozegrać naciągaczom, którzy zatracili się złodziejskiemu pieniądzowi.

Jest taki słonecznik w naszym północnym ogrodzie - ozdobny, który sam się wysiał, w tym sensie, że musiałem ziarno jego wytrzepać ubiegłej jesieni, gdy stare łodygi z przekwitłymi głowami niosłem do kompostownika, albo może ziarno owo wypadło jakiemuś ptakowi z dzioba. Zakiełkował i wyrósł najwcześniej ze wszystkich słoneczników, to też zakwitł najwcześniej i przekwitły najszybciej wszystkie jego głowy nasienne w złotych koronach - był cudnością lipca i sierpnia.Teraz największa głowa pochyla się nad ziemią, nad trawą i nad zielenią gąszczu dzikich poziomek, a swoje boczne łodygi rozstawia bardzo szeroko na północ i południe i kończą je również przekwitnięte słońca kwiatostanów. Wyobraźnia podpowiada ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa i jego ramiona na krzyż Golgoty, wyobraźnia podpowiada Jezusa Chrystusa i dwóch złobardzoczyńców, ukrzyżowanych wraz z nim, wyobraźnia podpowiada Chrystusa spoglądającego z Niebios na ludzi i ogarniającego ich miłością, a pamięć i dziś podpowiadają, że chrześcijaństwo jest religią niosącą miłość, choć tak bardzo zdominowaną przez człowiecze rządze, lecz jednak sens tej religii wciąż góruje na złem człowieczym, więc jej wynikiem może być tylko i jest miłość, i nadzieja, która jest u wszystkich ludzi, nawet wbrew nim samym. Pamięć i dzisiaj przywołuje tych wszystkich - siostry i braci chrześcijan, którzy kochając i niosąc miłość z mocy Jezusa Chrystusa zostali ukrzyżowani za to, że byli miłością przez buddystów, muzułmanów czy wyznawców Sziwy lub...chrześcijan. Najbardziej przychodzi mi zawsze na myśl to zdjęcie z początku dwudziestego wieku z ukrzyżowanymi ormiańskimi nastolatkami przez Turków - dziesiątki krzyży przy drodze i nagie ciała na nich chrześcijanek, ukrzyżowanych w kucki. Jeden przemijający słonecznik, a tyle w nim dzisiejszości.

Były trzy dni deszczowe, bardzo deszczowe, więc łóżka małżeńskie, to musi być produkt wielce solidny, powiedziałbym wykonywany ze szczególną pieczołowitością, szczególne atrybuty winny te meble posiadać i szczególnie powinny być przystosowane do nieprzewidywalnego i intensywnego, jaką jest miłość małżonków - coś jak pamiętam szczególnie przygotowywano i stale doskonalono polskie wozy bojowe, które brały udział w misji bojowej, czyniąc rzekomo pokój w Afganistanie. Małżeństwo to codzienny, wręcz całodobowy front miłości, więc stale musi być pod obstrzałem pomysłów na miłość w nim, uśmiech i twórcze być dwojga. Tak i sypialnia, to ostoja na dni deszczowe i chłodne, więc czyńmy miłość w niej intensywną przez piękno, radość i stały turgor miłosnej kotełmaniny. Pamiętając o ogrodach, pamiętajmy, że podstawą szczęścia są sypialnie, a w nich dozgonność łóżek, które powinny być wręcz symbolem trwałości małżeństwa.

Piątek dla mnie był czasem żniw w ogrodzie. Tym razem przyszedł czas, bardzo wczesny czas na zebranie plonu z węgierki i ten okazał się w tym roku bardzo obfity, więc ponad dwie godziny obrywałem śliwki z ziemi i z drabiny, a i tak jeszcze nie sięgnąłem trzech najwyżej położonych gałęzi, które objuczone są przesłodką zbiorowością owalnych owoców, które już są w pełni dojrzałości - tak ciemna ich barwa z przyległym jakby niebieskim osadem , a w środku soczysty miąższ, o jedynej charakterystycznej najsmaczniejszej słodkości, ze wszystkich takich śliw. Kilkadziesiąt kilogramów słodkości,którą zaniosłem do piwnicy, w której przeleżała do soboty. W sobotę wczesnym popołudniem zabraliśmy się za pestkowanie ich, a ty potem smażyłaś je, a ja dalej i dalej pestkowałem i tak do nocy. Zrobiliśmy sobie tylko przerwę na mszę niedzielną w sobotę i wysłuchanie świetnego jak zwykle kazania księdza wikarego Marcina odnośnie cudu w Kanie Galilejskiej. Brak wina, symbol braku szczęścia w małżeństwie, może nawet u wszystkich ludzi - tak do szczęścia potrzebujemy chleba codziennego, miłości i ekstazy , czyli wina oraz wewnętrznego turgoru, stałej inspiracji, czyli krwi. Nigdy nie przemyślałem tego fragmentu ewangelii jak w tą sobotę, przecież Jezus fuczał, że musi zrobić cud, ale Maria miała niesamowitą moc, a On był Jej posłusznym i Bóg Ojciec też - wiele wiele to mówi o Matce Chrystusa i jej prawdziwej Istocie. Zatem nigdy nie przywiązywałem wagi do różańca, nie rozumiałem kompletnie tej modlitwy, pomijałem ją, jak i buntowałem się wobec Zdrowaś Mario... , a tutaj proszę...na wszystko przychodzi czas, choć przecież nie raz słyszałem o sprawdzalności intencji wypraszanych tą modlitwą. Taka siła płynąca ze mszy i dorosłości i mądrze dosadnie i treściwie powiedzianego kazania, więc w niedzielę wstaliśmy rano i ponownie warzyliśmy dżem z Wegierek, wśród naszych rozmów, smagani wilgocią ulewnych deszczów i zimnych wiatrów, bo temperatura spadła do czternastu stopni Celsjusza, a my postanowiliśmy jednak żyć na północnym balkonie, w otoczeniu kwiatów i jednak lata jakim by one nie było, a ulewne deszcze smagające kwiaty w ogrodzie też są piękne. I znowu dżem śliwkowy i aroniowy warzyły się do nocy, aroniowy, bo aronię też w piątek zebraliśmy - tyle i pozwoliła burza, która zebrała się w mig i podarowała nam grube strugi wody, światło w serpentynach i melodię gromów przewalających się nad szczytami Beskidów, jak i pomiędzy nimi, wypełniającą swoim ogromem przestrzeń i zagłuszającą jakby moc i majestat samych gór, choć moim zdaniem współtworzyła ją i potęgowała, zwielokrotniała, sprawiając, że nasze życie tutaj jest czymś wielkim i wyjątkowym w swoim pięknie i wartości tego piękna. A dzisiaj w poniedziałek będziemy kontynuować zbiór i smażenie aronii i jeszcze trzeba pozbierać otrzepane ulewami i wiatrami brzoskwinie. Dzieje się wiele i bardzo intensywnie w tym naszym sposobie nażycie i tym naszym dobru, pięknie, szczęściu i w sumie jest to cały czas wielka radość życia - taka mocna.

Pięć minut przed godziną ósmą, jednak przez mgły przebiło się słońce i rozświetliło pokój w którym piszę i rozradowało mojego ducha i ożywiło trochę zaspaną dzisiaj głowę. Ten swiat, w którym my tutaj żyjemy - roślinny świat jest naprawdę pięknym i mógłbym na nim się wyłącznie skupić w tym dzienniku, ale przecież tak naprawdę żyję pośród ludzi, a ten ludzki świat jest bardzo trudny, oparty tak naprawdę na pieniądzu, a nie na miłości i przypadki dobrego sensownego tak trudno się przebijają, ale ostatnio dotarł taki do mnie - jest nim kobieta, która tutaj we wsi prowadzi warsztaty dla dzieci z ceramiki i malarstwa. Wspaniały pomysł na własne życie w oparciu o dar od Boga, jakim jest umiejętność tworzenia pięknych kształtów i pięknych obrazów, no i jeszcze ta chęć zarażenia pasją tą najmłodszych, naprawdę coś wspaniałego!

A na przykład wątpliwa działalność człowieka, to nawalanka polityczna w pewnym mieście, między burmistrzem i posłem, o to, czy czy i kto rolnikom powinien płacić udzielając pomocy za suszę. Ja uważam, że rząd powinien był ogłosić stan klęski żywiołowej, jeśli gdzieś ta susza faktycznie była, ale jednak myślę, że aż tak dotkliwą nie była skoro nie ogłosił. Zresztą jestem zdania, że rolnicy winni wreszcie swoje uprawy ubezpieczać i wszystko, a nie liczyć wiecznie na drapane na wypadek W. No i wreszcie niech rząd zlikwiduje KRUS i niech uczciwie płacą ZUS. Ba! Przecież oni biorą jeszcze kasę z Unii!!! A jak nie to praca w Lidlu i Stokrotce jest.

Dzień rozkwita, jak powoli rozkwitają ponownie po tych deszczach kwiaty grochów: bielą, różowością, fioletem, jak coraz jaśniejsze i cieplejsze są promienie słońca. Jak niesamowitą przytulnością zdaje się być rabata kwietna skąpana w tej słonecznej jasności, która gorącem swoich promieni wypiera poranny chłód - jakoby czarną żałobną szatę, którą nie widzieć czemu sierpień tak bardzo lubi przyjmować świtem, rankiem, zmierzchem, wieczorem i nocą. Powoli z pisania rozkwitnę i ja w kromkę chleba, w kubek gorącej i czarnej kawy, w działanie w domu i w ogrodzie, nie zaniecham zachwytu nad każdym momentem napotkanego dzisiaj piękna, nad każdą przeczytaną dzisiaj mądrą i sytą strofą, nad każdym usłyszanym słowem w miłości i oczywiście dam.

297 747 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!