Menu
Gildia Pióra na Patronite

23.10.2017r.

fyrfle

fyrfle

Tak sobie spacerowaliśmy w środę o zmierzchu po ogrodzie saskim w Lublinie i patrzyliśmy na uśmiechnięte szczęśliwe twarze młodych ludzi, zapewne studentów pobliskich uniwersytetów UMCS i KUL czy medycznego i tak sobie mówiliśmy, że młodzi ludzie ze wsi powinni koniecznie ruszać do dużych miast, a zwłaszcza kobiety. Zostając na wsi czeka je brutalny los wieśniaczek. Wyjdą za mąż za wieśniaka i kompletny zastój. Czeka je diabelski schemat życia: w niedzielę kościół i daleko do cywilizacji, kultury, a więc rozwoju duchowego i intelektualnego. Zostaną plotki nałogi chłopa i swoje. KGW i Róża Różańca. Dożynki, pielgrzymki, pogrzeby tak zwanych wyklętych.

Wieśniackość, to okrutne zniewolenie ducha człowieczego. To paraliż mózgu, w którym nie ma miejsca na zakup jednej czy dwóch książek w miesiącu, nie ma miejsca w nim, aby przejrzeć repertuary kin, teatrów, filharmonii czy innych sal koncertowych, a potem nie znajduje się czasu na przynajmniej raz w tygodniu seans w kinie i 2 - 3 razy w miesiącu na spektakl w teatrze czy filharmonii lub sali koncertowej.

Wieś, to przeważnie niestety wciąż oddalenie od człowieczeństwa, piękna i rozwoju. Jedyną formą ratunku jest ucieczka, ale do tego, moim zdaniem potrzebni są nauczyciele czy księża zapaleńcy, bo w rodzinie często nędza umysłowa przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Przeważnie jest przekazywana. Co z tego, że ktoś ma pieniądze, nieruchomości jak jest wieśniakiem.

Filharmonia Lubelska im. Henryka Wieniawskiego w piątek. Tutaj dowiedziałem się, że odbudowa chrześcijańskiego domu w Aleppo w Syrii kosztuje 6 tysięcy złotych. Tymczasem przedstawiciele nadzwyczajnej kasty nie umieją w Polsce przeżyć za 10 tysięcy złotych. Ciekawe czy jacyś ich przedstawiciele byli na wczorajszym koncercie i myśleli nad sobą, nad swoim życiem w świecie, w sumie nad swoją podłością wynikającą z oderwania od współobywtela. Sam koncert na rzecz Aleppo przecudny, a "eksodus" Kilara to kompozycja genialna, a wykonanie chóru i filharmoników lubelskich było porywające. No i było jeszcze "Adagio for strings" Samuela Barbera. Po raz pierwszy zachwyciłem się tym utworem na projekcji filmu "Pluton" w sycowskim kinie. To jeden z elementów tego filmu, który sprawił, że dzieło Olivera Stone, to arcydzieło.

Archikatedra pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Lublinie to przecudne miejsce, w którym dobrze się modli, choć tak naprawdę nagromadzenie piękna na ścianach i sklepieniach sprawia, że nie wolno się rozglądać, bo zachwyt dziełami malarskimi sprawia, że tracimy indywidualny kontakt z Bogiem przez słowa w myślach kierowane ku Niemu. Myślę, że takie miejsce zasługuje na najlepszych kaznodziejów, a jednak jest inaczej. Wysłuchaliśmy jednego kazania i wykładu profesorskiego i raczej pozostał dyskomfort. Nie zostaliśmy ubogaceni dobrem, miłością, a raczej sponiewierani wątpliwościami.

Centrum Lublina, to stosunkowo niewielki obszar. Trochę zniesmaczyło nas nagromadzenie tam kościołów, sanktuariów i klasztorów katolickich. Zastanawiam się jak ludność we wcześniejszych wiekach dźwigała na swoich barkach, to, że ktoś sobie wymyślił lekkie życie w habicie. Przecież to towarzystwo adorowania Boga trzeba było wykarmić! Te kościoły i klasztory nadal działają. Ciekawe czy tam pracują już i zarabiają na siebie? Hm. Dużo tam zabytków, to pewnie trzepią kasę od turystów też. My nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie ich, wystarczyło nam to co w katedrze lubelskiej jest dostępne. Relikwie świętych i opowieści o ich cudowności nas też nie pociągały. Żyli jak żyli, ich decyzja.

Oczywiście prawie byliśmy w kinie w Lublinie, bo tylko przechodziliśmy obok sporego multipleksu. Kino mamy u siebie i z ambitniejszym repertuarem niż w multipleksach, więc warto było odpuścić.

Lublin, to jednio z centrów historii w Polsce i świadczą o tym miejsca związane z historią Polski, których w centrum jest pełno. Porobiliśmy im trochę zdjęć, ale nie tym związanym z lansowanymi ostatnio przez pisowców i ipeenowców z tak zwanymi wyklętymi. Ich wątpliwa chwała zabija pamięć o cierpieniu ich ofiar, które nam są bliższe. AK była rozwiązana 19.01.1945 r. Ich działalność więc to bandyteska.

Plac Litewski i dwa charakterystyczne pomniki: Piłsudskiego i Unii Lubelskiej. Pod pomnikiem Piłsudskiego widnieje napis, który warto dedykować rezydentom i wszystkim innym narzekaczom, że dla Polski pracować trzeba zawsze i nie patrzeć na swoje korzyści. Z drugiej strony Piłsudski jest duchowym autorem obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej.

A Unia Lubelska, czy faktycznie była wspólnotą narodów? Myślę, że jest to niemożliwe. Człowiek zawsze chce zdominować drugiego. Wspólnota kulti w multi to bzdura i teraz na przykład wiadomym, że Polska , to katolicka, a resztę wyznań w formie ściśle kontrolowanych strefi inności. Katolicyzm też trzeba reformować, ale podstawą jednak KRK.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    23 October 2017, 11:54

    Miasto jednak ma kulturę , wielkie miasto, ma to czego ja potrzebuję więc.

  • fyrfle

    23 October 2017, 11:42

    Cieszę się z Twojego głosu, miałem okazję obserwować tą bylejakość życia tych kobiet we wrześniu będąc miesiąc w Katowicach. Tu skoncentrowałem się na obrazie wsi beskidzkiej, którą miałem na myśli, ale nie dotyczy ten obraz tylko tutejszych robotników i robotnic czy tam chłopo - robotniczych rodzin, bo i takie wciąż są. Nawet niby kształceni są, co to inżynierują, lekarzują, ale jeszcze byczki trzymają. Pędzą po kase i mieć. Stan wieśniactwa dotyczy wielu typów ludzi na wsi. Tak samo jest z tymi w Katowicach, to nie są tyulko górnicy i ich żony. Myślę, że wielu inteligentów podlega Twojemu opisowi.