Menu
Gildia Pióra na Patronite

09.03.2018r.

fyrfle

fyrfle

Piątek po dniu kobiet, to dzień jak każdy, no więc wstaliśmy, żeby kochać siebie nawzajem i przynajmniej spróbować miłość darować światu ludzkiemu. Inną sprawą jest to czy on przyjmie tą naszą cnotę, raczej co do tego mam wątpliwości, ale spróbujemy. Najwyżej kolejna porażka będzie gorzkim wzmocnieniem codziennej kawy - potrójne może poczwórne takie espresso de la jad.

O szóstej na niebie całym był przewspaniałe zorze wschodu słońca w odcieniach różu, żółci i łososia oraz czerwieni, a wiatr je roznosił po całej Kotlinie Żywieckiej na obłokach, więc spacer był naprawdę cudowny. Dodatkowo rozśpiewała się cała ptasia ferajna i czuliśmy się w pełni uczestnikami rodzącej się wiosny. Gdy na wschodzie we wspaniałym orszaku kolorów rodziło się dzisiejsze słońce, to na zachodzie spokojnie ku swojemu dzisiejszemu kresowi wędrował księżyc otoczony poświatami barw ofiarowanymi mu przez zmieniające go na dziennej wachcie słońce.

Najważniejszym wydarzeniem wczorajszego dnia było to, że po raz pierwszy w tym roku u kresu dnia usłyszeliśmy melodyjne śpiewy kosów, a to naprawdę wielka sprawa w życiu natury, to prawdziwy znak zbliżającej się wiosny. Dzień kobiet zaś został uczczony kieliszkiem koniaku, bo dzień kobiety czy mężczyzny oraz wigilia musi być w nas codziennie i w każdą noc - innej drogi człowieczeństwa nie ma , nigdy nie było i nigdy nie będzie.

Postępy wiosny w ostatnich dniach są bardzo wielkie. Jeszcze szóstego marca po południu cały ogród był przykryty solidną warstwą śniegu i tylko w północnej jego części do której sięgały promienie słoneczne - tam pod aronią czy niektórymi drzewami zaczęła prześwitywać trawa. Następnego popołudnia, czyli siódmego marca śnieg topił się już w naprawdę intensywnym słońcu, powodującym wspaniałą jasność, więc u kresu dnia północno - zachodnia część ogrody była już zielenią trawnika. Ogród radośnie eksplodował przedwiośniem. Ósmego marca popołudniem śnieg został już totalnie przerzedzony przez wysoką przedwiosenną temperaturę i utrzymywał się jeszcze w centrum ogrodu i w jego południowej części, gdzie chroniły go cienie świerków i tui.

Tymczasem w rzece lód jeszcze nie stopniał, ale roztopy na polach postępują szybko, więc woda spływa sobie drugim nurtem , który ślizga się po lodzie utworzonym przez zamarznięcie powierzchni głównego jej nurtu. Zjawisko jest całkiem ciekawe i fotogeniczne.

Oczywiście jak co dzień i co noc ogród jest miejscem niesamowitych i wrzaskliwych walk kotów i ich gonitw urozmaicających śpiewy ptaków, uzupełniających te kolorowanki, które dzieją się na niebie i na powierzchni ogrodu.

Ze świata ludzkiego dochodzą mnie głosy o niekompetencji wywodzącej się jeszcze z komuny i ugruntowanej przez trzecią rzepę, która teraz kurczowo trzyma się stanowisk i dezorganizuje pracę, doprowadzając podwładnych do depresji czy nawet możliwych poronień.

Innym jeszcze demolującym ludzkość patologizmem jest starość panosząca się na stanowiskach mimo ukończonego wieku emerytalnego. Osobiście uważam, że starość natychmiast winna po ukończeniu wieku emerytalnego iść na grzyby, albo być przymusowo koszarowana w DPS - ach, aby nie szkodziła w samorządach, instytucjach i wszędzie w ogóle. No może gdy emerytura jest za niska, to w wyjątkowych przypadkach dać jej dorobić, ale nie może to dotyczyć starości kierowniczej i politycznej!

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!