Najgorsze jest to,że starał się obarczyć mnie wina,nieznośne,rozwydrzone,zadufane w sobie dziecko...dodam,że za duże na takie zachowanie.Więc podjęłam decyzje już niezbędne i ...dziwne,ale czuję niesamowitą radość i spokój,jakbym zrzuciła Go wreszcie z ramion,na których bezczelnie siedział i chełpił się swoją wyższością... Zauważyłam,że stałam się wreszcie zauważalna,jakbym zdjęła czapkę niewidkę,którą mi założył. Zaczynam żyć! To niesamowite,że można zmartwychwstać.