- Może nie umiem jeszcze mówić tak, aby nie ranić. Ale mówię prawdę tak, jak najlepiej teraz potrafię. Wspieraj mnie inaczej, a nie swoim strachem.
- Po co ty tak grzebiesz, po co szukasz i dlaczego, zamiast żyć do przodu z planem jakimś na życie. Po co szukasz wciąż w sobie powodu i ruszasz stare sprawy. Ludzie poumierali, nikt nie wie jak było. Zostaw. Nie dotykaj. Powinnaś zająć się tym, co ważne dla ciebie - pracą, rodziną. Chcesz wyjechać, to jedź. Jestem szczęśliwa, gdy ty jesteś szczęśliwa. A ty wciąż mnie ranisz. Pouczasz, żebym przestała się martwić o ciebie, bo to odbiera ci energię. że niby martwienie się i lęk o kogoś odbiera temu komuś energię do życia. Stosujesz odganianie smutku i lęku? To stosuj. Powinnaś nie mówić. Powinnaś się zastanawiać, co powiesz. Sama się zdystansowałaś od rodziny. Nie masz o czym z nimi rozmawiać. Ranisz mnie i myślę sobie, czy ja jeszcze mam dziecko, czy nie.
- Mamuś.... ja ciebie bardzo kocham...
- Nie rozklejaj się, bo mi się broda trzęsie. Zacznij żyć. Idź pobiegać, idź na spacer. Ugotuj obiad. idź na wybory. To są ważne sprawy, a nie jakieś rodzinne tajemnice sprzed lat. Ich nie ma. Masz tylko słabe geny. Po ojcu. Musisz dużo spać. I pozytywnie myśleć.
Świetny dialog, refleksją ocieka, do tego, co tu dużo mówić napisanie dialogu równie dobrego i prawdopodobnego jest sztuka. Gratuluję. Długo jeszcze pod wrażeniem zostanę. Pozdrawiam serdecznie.