Menu
Gildia Pióra na Patronite

karykaturalna

Miałam sen.
Pojawiłeś się i zaraz potem uderzyło mnie ogromne zniecierpliwienie. Takie które ostatnio niemalże w każdej chwili towarzyszy mi na co dzień. Pozawerbalne ponaglenie. Nie wiem skąd we mnie się bierze ten niepokój. Już niczego nie mogę robić, wszystkie zajęcia, nawet te które uważałam za najbardziej fascynujące, wydają mi się żmudne i pozbawione sensu. Chcę koniecznie zrobić coś, wiem, że muszę to zrobić, ale nie wiem czym to owo coś jest. Rozedrganie dławi mnie od środka, myśli wirują nie skupiając się w żadnym punkcie

We śnie bardzo chciałam. Bardzo chciałam, żebyś spojrzał na mnie. Zrobiłeś to tym razem naprawdę, ale niepokój wcale nie ustał. Może wiedziałam, że to tylko chwilowe, że zaraz znikniesz, że to jeszcze nie jest prawdziwe spojrzenie, albo jest prawdziwe, jednak zabarwione poczuciem winy i potrzebą bycia gdzieś indziej lub świadomością czynienia czegoś nieodpowiedniego. Płakałam, klęczałam u Twoich stóp i prosiłam. Nagle cała moja wielka godność świętej krowy odpuściła. Zostałam samym swoim chceniem, jak małe dziecko skuczałam żałośnie. Nie znałam tego tonu do tej pory, tak bardzo bezbronnego. Było w tym coś niemożliwie prawdziwego, ożywczego, czystego. Podobała mi się prawda, na jaką było mnie stać w tym śnie. Nie miałam nic ponad jedną prośbę, a brzmiała ona - zostań.

https://www.youtube.com/watch?v=TQiGtxvR78A

15 864 wyświetlenia
379 tekstów
20 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!