Męczy mnie zaśpieszenie, poczucie, że nie nadążam za czasem. Gdy to zmęczenie mnie przytłacza, odkrywam, jak cenna jest dla mnie Eucharystia - jak ważne jest, bym przeżywała ją ŚWIADOMIE, uważnie, bym ją celebrowała w sercu przez cały dzień... Ona jest dla mnie jak oddech... Wzruszyła mnie pewnego dnia prosta rzecz: znak krzyża, którym rozpoczyna się Eucharystia. To tak oczywiste, że nie zwracałam na to uwagi, wykonujac ten gest niemal machinalnie (ileż razy w ciągu dnia go powtarzam...). Aż nagle przeszyła mnie świadomość: ten prosty gest - to celebrowanie prawdy, że Jezus w swojej ludzkiej naturze przeszedł od nędzy do chwały... I tego Bóg dokonuje we mnie we Mszy Świętej - przeprowadza mnie od nędzy do chwały..., ze śmierci do życia. Wzruszyłam się, jak bardzo Bóg DOTYKA mojego człowieczeństwa, JAK BARDZO chce mnie przeprowadzić od nędzy do chwały!