Kolejne przywarcie. I nic. Żadnego usypiającego ciepła rozlewającego się po nerwach. Żadnych spuszczonych z łańcucha dreszczy. Tylko te granice zdają się być przesunięte. Jęczą, smagane kolejną porcją bezimiennych muśnięć(…).
Obcy dotyk. Nie znosiłem tego. Tych rozpędzonych palców, które bezmyślnie napierają na skórę. Wszędobylskich; odrażających. Zdolnych zarysować każdą z twoich intymności, jeszcze zanim poranek zdąży przywrócić trzeźwość umysłu. Jestem przecież bohaterem jednej z tych zakurzonych książek, w jakich mężczyźni wpinali swoim kobietom kwiaty we włosy, a te z kolei cerowały im swetry na zimę. W obecności którego gęstwina łóżka urasta do świątyni, czyniąc modlitwą każdy nienazwany gest. Nie umiem złamać swoich traktatów samotności pod byle pretekstem. Spalić ich od tej iskry z potartych przypadkiem dłoni. Urodziłem się niepoprawny lirycznie i nie potrafię dzielić pocałunków pomiędzy. Dawać utuleń na prośbę(...).
Łatwiej jest jednak gładzić czyjeś blizny niż zapytać, skąd je ma. Ale przez dotyk rodzą się pytania. Przez palce przepływa zwątpienie i zapach cudzej pościeli. Jest we mnie coś, co potrzebuje ciągłego potwierdzania. I myślę sobie: mam zimne dłonie, ale to wystarczy... Wystarczy, żeby rozpuścić jeszcze zimniejszy lód.
Siebie - z pewnością; to zawsze przynosi jakiś wymierny efekt. I tak, chyba zdołałem uchwycić Twój zamysł. Nadzieja, że gdziekolwiek jest inaczej, to wystarczający pretekst do tego, by znów otworzyć (przed kimś) na wylot własne dłonie.
Zawsze? Och, to bardzo miłe, A.C. :) Tym bardziej, że jesteś tu chyba od niedawna. I nie ma za co. Zawsze miałem słabość do gwiazd.
Czasem przywracanie tego do życia to jedyne sensowne wyjście. Poza tym jakbyśmy nie reanimowali tego, co straciło rację bytu, to pomyśl co by się stało z ludźmi? A tak to jest nadzieja. Co prawda cienka to lina, ale przynajmniej jest za co chwycić. Trochę chaotycznie ubrałam te myśli w słowa ale pewna jestem, że rozumiesz co myślę. Zawsze podziwiałam twoje teksty i tę niezwykłą umiejętność uliryczniania prozy. Pozdrawiam :) P.S. Dziękuję. Długo szukałam odpowiedniego:)
Alfa Centauri Poniekąd czuję się, jakbym przywracał do życia coś, co współcześnie nie ma zbyt wielkiej racji bytu. Ale to chyba najwłaściwsza skóra, w jaką mogę oblec samego siebie.
W każdym razie i tak mogłem się wystraszyć tego zamierania. Nieprawdaż, Natalio? Jak dobrze, że w tym kontekście sam decyduję, co ma się (we mnie) urodzić... ;))
PearlSoul25 Jest taki zapach, którego nienawidzę. Odór obłudy i zakłamania. Na szczęście, jak to kiedyś napisałem: już mi nie pachnie(sz). Nie śpieszno mi jednak, by znowu czymkolwiek przesiąknąć.