Kazałem jej przestać pisać, chciałem dzień żeby pomyśleć, żeby zastanowić się co teraz. Od kilkunastu tygodniu prosiłem żeby wróciła, prosiłem żeby była przy mnie. Teraz tak jest - wróciła! Z innymi wspomnieniami, z innymi marzeniami. Wszystko w niej jest inne, tylko moje marzenia się nie zmieniły. Wyznała prawdę, powiedziała zostańmy znajomymi/przyjaciółmi. Będzie trudno dopowiedziała. Odpowiedziałem - wiem, ale damy rade. Mówiąc te słowa bawiłem się nożem, sprawdzałem czy nadal jest tak ostry jak trzy tygodnie temu. Chciałem jej bliskości i chcę nadal ale chciałem być jedyny a nie jeden z wielu. Serce mi wysiada, depresja dopada, psycholog pomaga, alkohol łagodzi, papieros szkodzi... Co ja teraz mam zrobić ? Jak cieszyć się bliskością a zarazem żyć z teraźniejszością ?
Będę żył w przyjaźni z kimś kogo kocham tym samym ucinając sobie codziennie kawałek serca albo będę żył bez niej starając się zapomnieć o osobie która się kocha.
Zawsze, z każdej sytuacji można wybrnąć na dwa sposoby problem w tym że nie zawsze są to opcje które nam się podobają.