Menu
Gildia Pióra na Patronite

18.06.2019r.

fyrfle

fyrfle

Dobrze jest usiąść z kubkiem gorącej, smacznej i aromatycznej kawy, w przedpołudnie, na balkonie od północnej strony domu i obserwować piękno świata dziejące się na nim i przy nim, a także dobrze jest wstać czasem podejść do balustrad i popatrzyć troszkę dalej i wzruszać się, i radować się cudnością czerwcowej przyrody dziejącej się tuż przy domu.

Na balustradach zawiesiliśmy skrzynki, w których wciąż rosną wsadzone tam kwiaty: smagliczki, pelargonie, nemezje i jeszcze inne, które zostały kiedyś, przez kogoś przywiezione z dalekiej Chorwacji i podarowane nam, a teraz my dbamy o to, aby przetrwały zimy i od wiosny cieszyły nas fioletowymi barwami liści i różowymi drobnymi kwiatami. Lubię obserwować jak najbliżej mnie kwitnie jedna ze smagliczek, a wiatr rozdmuchuje pyłek kwiatowy i stare płatki na moją koszulę i spodenki. Pozostają nasiona, które spadają pod krzew kaliny i do skrzynki, a potem z wiosną wdzięcznie zakiełkują, dając nam nowe rośliny i tak cykl piękna ma się u nas w najlepsze. Smagliczka składa się z kilkudziesięciu drobnych łodyżek, na których gęsto rosną drobniuteńkie białe, fioletowe lub różowe kwiatuszki. Jedne przemijają wysypując swoje nasiona, a kolejne wyrastają, pączkują i znowu kwitną i rozsyłają wokoło swój niesamowity aromat, który to właśnie sprawia, ze wypoczynek na tym balkonie jest taki przyjemny dla nas.

Kwitną też w skrzynkach pelargonie, które również zostały wyhodowane przez nas z tamtegorocznych roślin. Produkcję nowych rozpoczęliśmy od stycznia i pielęgnowaliśmy je przez kilka miesięcy, aby wreszcie w maju trafiły do doniczek, gdzie powoli przyjęły się, zaaklimatyzowały i zaczęły puszczać pędy z kwiatostanami. Teraz kwitną jak jakaś fryzura afro. Tylko pióropusze naszych pelargonii są czerwone i jasno różowe. Pelargonie kwitną charakterystycznie. Najpierw rozkwitają górne kwiaty na kuli kwiatostanowej i potem przez następne dni rozkwitają kolejne niższe partie i kwiatostan staje się coraz większy, aż rozkwitnie całością w cudny kolisty pióropusz. Przyjemnie jest patrzeć i obserwować jak rozwój rośliny dzieje się przez nasze dłonie dla naszych oczu, jak staje się dzień pod dniu naszym uczestnictwem w pięknie, a nas czyni szczęśliwymi i radośnie spełnionymi.

Za barierką balkonu zaraz od północy rośnie krzew kaliny, który w tym roku niestety mocno został doświadczony przez mszyce, ale zdołaliśmy go uratować. Powoli na przekwitłych baldachach kwiatostanów pojawiają się zielone kuleczki jagód, które w kolejnych dniach i nocach będą nabierały wielkości, a w kolejnym etapie rozwoju będą powoli nabierały miłosno-czerwconej barwy i staną się być może natchnieniem do lirycznej poezji o tym jak kobieta kocha mężczyznę, jak mężczyzna kocha kobietę, jak stają się sobie coraz bliżsi i jak ostatecznie nie mogą bez siebie żyć.

Obok krzewu kaliny rośnie wielopędowy krzew jaśminu i rośnie wysoko, bo aż dorósł do drugiego pietra domu, a teraz właśnie cieszy nas pełnią kwitnienia swoich przelicznych białych kwiatów. Całość jest po prostu wielkim piękne i czyni ogromną radość części duchowej naszego jestestwa. Jaśmin oczywiście pachnie przez swoje kwiaty niesamowitą słodyczą. Najcudniej czujemy to wieczorami, wtedy jaśmin emanuje swoim aromatem najbardziej, a gdzieś pomiędzy jego kwiatami mignie nam od czasu do czasu wstążeczka światła robaczków świętojańskich, czyli popularnych świetlików. Jaśmin i świetliki, czyli nieuchronnie zbliża się czas Sobótki, a więc przejścia wiosny w lato, czas najkrótszych nocy, od których oczekuje się magii i spełnienia pragnień o życiu, które jest kochaniem i dostawaniem kochania. Czy uczynimy modlitwę puszczeniem wianka na wodzie, czy jakąś wróżbą, czy myślą do Opatrzności, to warto. Nie policzajmy sobie kto jak i czym, każdy ma prawo po swojemu prosić Boga o szczęśliwe życie.

Czasem wstajemy z foteli po kolejnym łyku kawy z kubka, z filiżanki, czy ze szklanki, a czasem przecież jest to herbata, kieliszek wina, likieru, bimbru, jeszcze czasem szklanka koktajlu maślankowo-owocowego, soku lub po prostu drink jakiś. Wstajemy, opieramy się na barierce i patrzymy na zieleń dziejącą się pod krzewami kaliny, jaśminu i jeszcze dalej w prawo, pod tawułą, krzewuszką, czyli wajgelą i forsycją oraz jodłą. A tam tuż przy północnym murze domu, przekwitły już konwalię i zawiązują się w miejscach gdzie były te cudnie pachnące dzwoneczki jagody, które tak jak jagody rosnącej nad nimi kaliny, najpierw będą zielone, a potem krwisto-czerwone i będą rozjaśniały poranny i południowy cień tam panujący oraz momenty zmierzchu. Idąc dalej wzrokiem na północny-wschód, to zaraz natrafiamy na rojowisko dzikich poziomek, które teraz powoli dojrzewają, ale pewnie plony będą niewielkie ze względu na bardzo zimną i deszczową wiosnę w okresie maja, a tamten tydzień też był szczególnie niekorzystny dla tych krzewinek, bo w dzień panowały straszliwe upały, a w nocy pokrywały się one obficie rosą. Od wschodu słońce było tak mocne, że że nim rosa zeszła z liści i owoców, to zostały one po prostu sparzone gorącymi promieniami i w większości tak silnie uszkodzone, ze nie mam mowy o owocowaniu smacznymi czerwonawymi kuleczkami.

Pomiędzy konwaliami przekwitły już też orliki i zostały wycięte. Przy balustradzie schodów prowadzących do domu powoli rosną słoneczniki i grochy pachnące. Przy filarze podtrzymującym kondygnację, po szczebelkach drabinki, a potem po sznureczkach, już na wysokość pierwszego piętra wspiął się klematis i powoli wypuszcza kolejne pąki, które już niedługo powinny wybrzmieć cudnymi gwiazdami w kolorze fioletowym, o złotych sercach. Niedługo połączy się z lianami kolczastym pnącej róży, która owinęła się na balustradzie balkonu od wschodu i teraz rozkwitają na tych długich ramionach dziesiątki czerwonych dużych kwiatów, powodując że widok od ulicy jest naprawdę przepiękny, zwłaszcza, że róży towarzyszy pnąca hortensja, która zielenią liści i przede wszystkim białym kwieciem, przecudnie pachnącym, wypełniła prawie całą wschodnią ścianę domu od bruku po okno na pierwszym piętrze. Oj cieszy nas ten widok bardzo, bo jest bardzo efektownym pięknem, które wyzwala w nas wiele wiele radosnych chwil i zadowolenia z efektów naszej pracy.

Spod pnącej hortensji, powoli wspinają się po niej, a potem po róży serpentyny wilców, które też przyjdą cieszyć nas na balkonie, swoimi kolorowymi dzwonkami kwiatów, gdzieś będzie to przy końcu sierpnia, a wrzesień zdominują swoim radosnym pięknem.

Piękny jest czerwiec we florze kwitnącej - odtrutka na codzienność człowieczą, w której tyle zmagań z drugim człowiekiem, z instytucjami powołanymi przez niego, żeby mogło funkcjonować państwo, żeby mogły istnieć religie, a ludzie mogli się z nich utrzymywać.

297 594 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!