Menu
Gildia Pióra na Patronite

Święto Odrodzenia Polski cz.1

fyrfle

fyrfle

Dla mnie zakamuflowana część Opolszczyzny(nawiązując do prezesa PIS), do całkiem niedawna, nic nie znaczyła. Ze szklarki, wyruszaliśmy na zakupy w dni targowe, to jest we wtorek i w piątek, najdalej do Namysłowa. Dalej to (utarło się) tereny niemieckie. Urok i piękno jednego z tych miejsc, tej części zakazanej, odkryłem dopiero w 2007 roku, kiedy to trafiłem do zamku w Mosznej jako znerwicowany policjant. To była miłość od pierwszego wejrzenia, i co zaskakujące miłość ta narodziła się przez ludzi, których mój pokręcony los pozwolił mi tam spotkać, a oni i to miejsce tchnęli we mnie jak Duch Święty...a może nim są - On działa przez nich i całość tamtejszej flory i fauny? Zamek i okolice jego oraz ludzie - wszystko to skumulowało się we mnie i rozje..ło mnie totalnie - urzekło dla ceniących sobie krasę mowy ojczystej. Od tamtego kwietnia zacząłem być sobą i pomyślałem, że przecież Ojczyzna beze mnie nie zginie i może bym się tak zajął tym co lubię, co jest moją najistotniejszą pasją, a nie jeno ratowaniem ludzkości przed złodziejami, przemocą domową, pedofilią, głupotą, okrucieństwem,...czyli przed nią samą. Zmiany postępowały jak nowotwór i już w czerwcu 2010 roku byłem emerytem i rencistą w jednym. Moszna i jej najbliższe okolice to mój ląd, o którym śpiewał Jan Borysewicz i jest tylko o 90 minut jazdy z przepisową prędkością samochodem.

Z okazji wielkiego narodowego świeta, jakim dla prawdziwego komunisty jest rocznica opublikowania Manifestu Lipcowego, zadzwoniła do mnie w jego wigilię Halszka. Halszka to zakonnica, najlepsza koleżanka mojej szwagierki, która poznałem w 1994 roku, gdy odwiedziłem rodzinę na Szklarce. Była wtedy na urlopie i świetnie grała w kometkę. Zapamiętałem ją, bo zapytałem: - Jak jest w zakonie?, a ona odpowiedziała mi pytaniem: - Byłeś w internacie? - Byłem - odpowiedziałem. - No to wiesz! - odpowiedziała ironicznie i z jakimś szelmowskim uśmieszkiem. Zapytała mnie czy nie pokazał bym jej tej mojej Mosznej, o której tak cudnie pisałem na MEANDRACH? Byłem zaskoczony, ale odpowiedziałem, że z chęcią. Dodała, że to jej prezent dla mnie na 22 lipca, bo wie, że jestem zwolennikiem socjalizmu, a nawet pewnych rozwiązań komunistycznych, a że i ona się w niektórych aspektach ze mną zgadza, to z chęcią pogada sobie o tym ze mną w trakcie wycieczki i zwiedzania. Od Halszki dostawałem kartki, które tak lubi mój syn, z jej misji w Afryce, Ameryce Południowej i Ameryce Północnej oraz podróży po całym Bożym świecie. Jednak nie spodziewałem się, że ona czyta MEANDRY, ale zapewniła mnie, że tak, i że czyta ten blog całe jej zgromadzenie, plus kilka innych żeńskich i męskich zakonów, i że niestety w dużej części podzielają mój bunt wobec ludzi, a zwłaszcza kościoła rzymskiego - jego jak ja to ujmuję - mundurowych funkcjonariuszy.
Nazajutrz zameldowała się u mnie o godzinie siódmej. Był rześki dzień, z pewnymi nadziejami, że przebije się słońce i nie trzeba będzie nosić kurtek przeciw deszczowych. Nie widziałem jej 18 lat. Twarz miała smutną, naznaczoną troskami, walką i pewnością drzemiącej w niej siły miłości oraz było w niej coś takiego, co pozwalało domyślać się, że gdyby ktoś pozwolił sobie na skrzywdzenie jej lub jej podopiecznych, to nie zawaha się stanąć w ich obronie każdym środkiem - z Bogiem lub mimo Jego! Zrobiłem nam kawę. Też jest zwolenniczką tradycyjnej, post komunistycznej, zalewanej w szklance gorącą wodą z czajnika z gwizdkiem.
- Rasskazywaj szto u Tiebia? - powiedziałem z usmiechem, w którym nie taiłem radości, ze ją widzę.
- Afryka, Ameryki i teraz znowu Polska. Jestem przeorysza zgromadzenia. Najważniejszym moim zwycięstwem jest urodzenie córki. Kiedyś ci o tym opowiem, bo to piękne love story i tak frapująca historia, ze powinieneś to opisać. Myślę, że pomagam ludziom, ale już bez wiary, że zmienię świat. Mam wiele pomysłów, może nawet zostanę cywilką i faktycznie poświęcę się teraz rodzinie? Mam dopiero 38 lat. Zobaczę. Ty?
- Głównie piszę. Lubię spacerować w lesie i nad zakolami Widawy oraz pielęgnować florę działki, mówić do nich, dotykać, namawiać do pięknego, zdrowego i bujnego wzrostu. Ludzie? Jeszcze mnie nie przyjeli takim jakim jestem. Są jednak jaskółki wiosny. Policjant piszący wiersze, jednak to za dużo jak dla ludzi przyzwyczajonych do ram.
- Działasz otwarcie, to dlatego. Ja usunęłam się gdy gdy rodziłam Zosię i pozwoliłam działać czasowi, nikt mnie do dziś nie zapytał i złego słowa nie powiedział. Jak więc widzisz kościół ma swoje wolno mielące młyny i powoli zmiele każdą ludzką historię w swoją, tylko trzeba rozwagi.
Zebraliśmy się do wyjścia. Było dość chłodno. Może to i dobrze, będzie można pospacerować nie pocąc się i nie dysząc. Wsiedliśmy do mojej cytronety i ruszyliśmy drogą do zamku, pełną kolorów, zapachów i z poczuciem czekającej nas przygody i dobrych chwil, których tak się pożąda.

Koniec części pierwszej.

297 724 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!